Krewetki z zapachem ropy, śnięte ryby na wybrzeżach Luizjany, Mississippi i Alabamy. Tak wygląda sytuacja dokładnie rok po eksplozji na platformie wiertniczej Deep Horizon należącej do koncernu BP. Wybuch dał początek gigantycznemu wyciekowi ropy w Zatoce Meksykańskiej.

REKLAMA

Oficjalnie władze twierdzą, że wszystko wróciło do normy. Barack Obama w blasku fleszy wykąpał się nawet w wodach zatoki. Miejscowi twierdzą jednak, że wciąż widać ropę.

Każdego dnia ekolodzy biją na alarm. W ciągu ostatnich miesięcy znaleziono ponad sto martwych delfinów i blisko 400 żółwi. Niewykluczone, że ma to związek z wyciekiem ropy.

Eksperci związani z rządem wypowiadają się w tej sprawie bardzo ostrożnie. Ci niezależni twierdzą, że plama ropy pod wpływem środków chemicznych opadała na dno, niszcząc owoce morza a skutki wycieku odczuwalne będą przez wiele lat.

Turyści wrócili na plaże Florydy. / PAP/EPA / PAP/EPA
W ciągu ostatnich miesięcy znaleziono ponad sto martwych delfinów i blisko 400 żółwi. / PAP/EPA / PAP/EPA
Turyści wrócili na plaże Florydy. / PAP/EPA / PAP/EPA
W ciągu ostatnich miesięcy znaleziono ponad sto martwych delfinów i blisko 400 żółwi. / PAP/EPA / PAP/EPA
W ciągu ostatnich miesięcy znaleziono ponad sto martwych delfinów i blisko 400 żółwi. / PAP/EPA / PAP/EPA
W ciągu ostatnich miesięcy znaleziono ponad sto martwych delfinów i blisko 400 żółwi. / PAP/EPA / PAP/EPA
Turyści wrócili na plaże Florydy / PAP/EPA / PAP/EPA