Wspaniale zaprezentował się Rafał Sonik podczas drugiego etapu Rajdu Sardynii. Polak pierwszy odcinek specjalny ukończył jako pierwszy. Na mecie drugiego zameldował się na trzeciej pozycji tuż za Pawlowem i Delesque'm - etap zakończył na pierwszym miejscu. Polski quadowiec postąpił też zgodnie z zasadami fair play - mimo utraty czasu, pomógł rannemu motocykliście.

REKLAMA

Drugi etap Rajdu Sardynii zawodnicy rozpoczęli w niesprzyjającej pogodzie: było zimno i deszczowo.

To był trudny dzień. W górach było bardzo ślisko. Wystartowałem o 9.57, a do mety dojechałem tuż po 20 - relacjonuje Sonik.

Na dodatek cały dzień musiałem zakładać ślad. To jest niesamowite. Przede mną jadą tylko motocykliści, wszędzie w trudnym terenie, na przykład w wysokich trawach, robią tylko jeden ślad, a ja musze zakładać drugi. To powoduje, że jadę jak saper, który myli się tylko raz. Musze jechać bardzo ostrożnie - powiedział Sonik.

To był etap trialowy. Podjazdy były takie, że w normalnych warunkach mało kto odważyłby się jechać. Dodatkowo błoto i głazy - opisywał trudy etapu.

Na jednym z podjazdów motocyklista Ricardo Passigato miał wypadek. Nasz quadowiec pomógł mu, aż do momentu przetransportowania do karetki.

Rzeczywiście nie dziwię się, że motocykliści sobie nie radzili. Na miejscu nie było sanitariuszy, więc musiałem pomóc znosić go na noszach kilkaset metrów w dół. Zapakowaliśmy go do ambulansu. Strasznie cierpiał. Miał połamane obie nogi. Było kilka bardzo trudnych podjazdów i to stało się na jednym z nich - relacjonuje.

Postawa fair play kosztowała naszego zawodnika cenne sekundy. Na mecie drugiego etapu zameldował się na trzeciej pozycji tuż za Pawlowem i Delesque.

Wydaje mi się, że tak trzeba było zrobić. Przecież zwycięstwo nie jest celem, który należy osiągnąć za wszelką cenę - powiedział Sonik o swojej postawie fair play.

Z soboty na niedzielę zawodnicy spali bez mechaników, którzy mogliby pomóc. Podyktowane było to wjazdem do zamkniętej strefy wojskowej. Sami musieli naprawiać usterki w pojazdach.

Do lekkiej poprawki miałem ramę pod siedzeniem i wyciek spod uszczelki, ale nie duży na szczęście - opisuje Sonik.

Dzisiejszy trzeci etap liczy 296 km i wiedzie z Teulada do Muravera. W jego skład wchodza dwa odcinki specjalne.

Mam nadzieję, że będzie troszkę mniej ekstremalny - powiedział nam przed startem Sonik.