Na drugiej pozycji dojechał do mety 4. etapu Abu Dhabi Desert Challenge Rafał Sonik. Szybszy był jedynie Chilijczyk Ignacio Casale, który z powodu wcześniejszej kary ma jednak olbrzymią stratę do Polaka. W tej chwili już tylko 235 km czwartkowego odcinka specjalnego dzieli Sonika od drugiego w karierze zwycięstwa w tym wyścigu. Najlepszy polski quadowiec nie zamierza więc ryzykować. "Pojadę jutro jak z transportem jajek" - zapowiedział.

REKLAMA

Rafał Sonik nie musi się już ścigać z Casale, który po pierwszym etapie otrzymał sześć godzin kary za przyjęcie niedozwolonej pomocy na trasie odcinka specjalnego, ale mimo to wciąż depcze mu po piętach. Pierwszą część (środowego) odcinka pojechałem mocnym, choć zrównoważonym tempem. Okazało się ono na tyle mocne, że do tankowania dojechałem niespełna pół minuty za Ignacio. Wraz z zespołem doszliśmy wtedy do wniosku, że nie ma potrzeby szarżować, i drugą część pojechałem już znacznie spokojniej - relacjonował krakowianin, który na mecie stracił ostatecznie do zwycięzcy zaledwie trzy i pół minuty.

Teraz mam przed sobą ważniejszy cel niż walka o etapowe zwycięstwa. Startowałem tu siedem razy, ale wygrałem tylko raz. W czwartek mam szansę powtórzyć ten sukces. Nie ma więc sensu "napinać się" tu na cokolwiek innego niż na końcowy wynik - podkreślił.

Sonik zwolnił na trasie 4. etapu również ze względu na przegrzewające się amortyzatory, które znacznie utrudniały mu jazdę po pofałdowanej pustyni. To była naprawdę ciężka fizyczna praca i kilkadziesiąt mocnych uderzeń, które przyjąłem na ramiona, ale też biodra i stawy kolanowe. Wiele razy z powodu takich tąpnięć wpadałem też udami na osprzęt kierownicy, więc jestem trochę posiniaczony. Na koniec sam się przegrzałem - relacjonował quadowiec. Nie narzekam jednak. Wyciągam wnioski i wiem już, co musimy jeszcze dopracować przed Rajdem Kataru. Choć wczoraj źle działające amortyzatory zmniejszały jedynie komfort jazdy, dziś miały znaczący wpływ na jej tempo - zaznaczył.

Na trasę ostatniego odcinka specjalnego rajdu Sonik wyruszy w czwartek około godziny 7:00 polskiego czasu.

Jutro pojadę z uśmiechem na twarzy, bo ta pustynia jest piękna, więc chcę się nacieszyć ostatnim etapem ścigania pośród wydm. Oczywiście będę jechać jak z jajkiem, a nawet z całym transportem jajek, bo teraz najważniejsze jest to, żeby dojechać do mety i od zwycięstwa rozpocząć nowy sezon Pucharu Świata - podsumował quadowiec.


(hk)