„Władimir Putin chciał, byśmy wzięli udział w podziale Ukrainy. Rosjanie wysyłali nam takie sygnały. Wiedzieliśmy, że tak myślą od lat, że chcą, byśmy wysłali tam wojsko” - ujawnia marszałek Sejmu Radosław Sikorski w rozmowie z amerykańskim magazynem „Politico”. „Boję się, że Rosjanie nie są w stanie zaakceptować istnienia narodu ukraińskiego” - podkreśla.

REKLAMA

Radosław Sikorski mówi, że kwestia zaangażowania Polski w podział Ukrainy była jedną z pierwszych kwestii, które Władimir Putin poruszył podczas spotkania w Moskwie z Donaldem Tuskiem w 2008 roku. Mówił, że Ukraina to sztuczne państwo, Lwów to polskie miasto i dlaczego tego nie uporządkujemy - relacjonuje marszałek Sejmu. Na szczęście, Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany - dodaje. Kolejnym elementem rosyjskiej gry z Polakami było wysłanie do Warszawy oferty Władimira Żyrinowskiego, który zaproponował Polakom zajęcie pięciu prowincji zachodniej Ukrainy. Wyraziliśmy bardzo jasno, że nie chcemy mieć z tym nic wspólnego - podkreśla Sikorski.

Były minister spraw zagranicznych zwraca uwagę, że rosyjskie zakusy względem Ukrainy, a w szczególności Krymu, wzbudzały jego niepokój już od kilku lat. Przełom nastąpił jednak dopiero latem 2013 roku. Dowiedzieliśmy się, że Rosjanie kalkulują, które ukraińskie prowincje najbardziej opłacałoby się zająć. Wyliczyli, że będzie to Zaporoże, Dniepropietrowsk i region odeski - relacjonuje. Wtedy też kalkulowali, jak zająć Krym. Wiem, z moich spotkań i rozmów z Wiktorem Janukowyczem, że chciał on podpisać umowę Unia-Ukraina. Ale w listopadzie coś się zmieniło. Myślę, że ma to związek z czymś, co Putin powiedział Janukowyczowi w Soczi. Myślę, że on miał jakieś kompromitujące go materiały. Pewnie powiedział Janukowyczowi: "Nie podpisuj umowy, inaczej zajmiemy Krym" - sugeruje.

Sikorski podkreśla, że po aneksji Krymu wszyscy przestali już wątpić w imperialne zapędy Władimira Putina. Zobaczyli Napoleona po Austerlitz, Hitlera po upadku Paryża. To był moment, kiedy wszystko scentralizowało się w rękach Putina. To co się dzieje teraz to neoimperializm pełną gębą. Wykorzystali wszystkie postoswieckie i neosowieckie atawizmy. Sytuacja jest alarmująca, bo wiele osób w to wierzy - zauważa.