Ponad 300 osób zostało w niedzielę zatrzymanych podczas akcji protestacyjnych przeciw Alaksandrowi Łukaszence w Mińsku i innych miastach Białorusi - poinformowało centrum praw człowieka "Wiasna".

REKLAMA

Według listy aktualizowanej na stronie "Wiasny" zatrzymano jak dotąd 319 osób, przy czym kilka już zwolniono.

Najwięcej zatrzymań było w Mińsku, ale dochodziło do nich także w Grodnie, Brześciu, Nowopołocku, Zasławiu, Pińsku czy Lachowiczach.

Miński oddział MSW potwierdził kilka godzin wcześniej na swojej stronie, że w Mińsku zatrzymano ponad 200 osób "za złamanie przepisów o masowych zgromadzeniach". Niektórzy uczestnicy demonstracji okazywali skrajny brak szacunku stróżom porządku publicznego, używając niecenzuralnego języka i gestów - podkreślono.

Potwierdzając agencji Interfax-Zapad fakt zatrzymań w Mińsku, rzeczniczka białoruskiego MSW Wolha Czemadanawa powiedziała, że milicja użyła "środków specjalnych". Jedna z czytelniczek portalu Nasza Niwa poinformowała o zastosowaniu granatów hukowych.

Radio Swaboda, powołując się wolontariuszy, podało, że po rozpędzeniu protestów hospitalizowano 6 osób.

Protest w Mińsku tym razem odbył się w innej formule niże zwykle - nie kierowano się do jednego punktu zbiórki, tylko przeprowadzano protesty dzielnicowe. Zdaniem politologa Walera Karbalewicza miało to swoje plusy - siłom bezpieczeństwa trudniej było kontrolować sytuację, dzięki czemu było mniej zatrzymań - ale i minusy: trudno określić, ile osób w sumie protestowało, a wśród demonstrantów nie było poczucia, że tworzą liczną wspólnotę.

Kolumny demonstrantów liczące po więcej niż 1000 osób, sformowały się w 10 dzielnicach stolicy - podał portal Nasza Niwa, który na kanale Telegramu opublikował liczne nagrania wideo z protestów, nadsyłane przez czytelników.

Ponad tysiąc osób szło na przykład kolumną na ul. Bahdanowicza, gdy nastąpiła interwencja sił bezpieczeństwa. Kolumnę rozpędzono i przystąpiono do zatrzymywania protestujących. Inną liczną kolumnę demonstrantów rozpędzono w dzielnicy Malinauka.

Protestujący skandowali "Dołącz się!" i "Paszoł won, ty i twój OMON". Wiele osób niosło biało-czerwono-białe flagi białoruskie używane przez środowiska niezależne.

Rano do stolicy skierowano sprzęt wojskowy i zagrodzono dostęp do centralnych placów. Przez jakiś czas zamkniętych było 10 stacji metra, a mobilny internet działał z zakłóceniami.

Według obliczeń portalu Nasza Niwa do tej pory na tegorocznych protestach przeciw Łukaszence zatrzymano ogółem ponad 30 tys. osób.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Łukaszenka: W tych miejscach może się zacząć wojna domowa