Choć ppłk Karol Kopczyk i mjr Jarosław Sej przesłuchali już kontrolerów Pawła Plusnina i Wiktora Ryżenkę a przesłuchają jeszcze ich pomocnika oraz zastępcę lotniska Mikołaja Krasnokuckiego, to protokoły zeznań nie od razu dotrą do Warszawy i staną się materiałem dowodowym. Musimy poczekać aż przekażą nam je Rosjanie.

REKLAMA

Potrwa to co najmniej kilka tygodni. Choć przesłuchania w Moskwie odbywają się na prośbę polskiej prokuratury i wyłącznie na potrzeby polskiego śledztwa, to zeznania zostają w komitecie śledczym i musimy je otrzymać drogą formalną.

Wszystko musi się odbyć w ramach umowy o pomocy prawnej. Nasi prokuratorzy mogą podczas przesłuchań robić notatki. Mogą także poprosić o kopie zeznań, ale na oryginały muszą poczekać - mówi Krzysztof Karsznicki dyr. departamentu współpracy międzynarodowej w Prokuraturze Generalnej. Pewnie dostaną taką kopię, ale nie będzie to jeszcze dowód pozyskany w sposób legalny, a więc dowód, który znajdzie się w aktach sprawy. On się znajdzie dopiero w tym momencie, kiedy przejdzie te wszystkie kanały - mówi Karsznicki.

Oznacza to, że zanim zeznania zostaną wysłane do Polski, muszą jeszcze z komitetu śledczego trafić do Prokuratora Generalnego Rosji. I właśnie tam materiały dla polskich śledczych blokowane są najdłużej. Już blisko miesiąc na wysłanie do Polski czeka tam 30 tomów akt, m.in. z kolejnymi wynikami sekcji zwłok.

Gdy zeznania kontrolerów trafią do Polski, muszą jeszcze zostać przetłumaczone.