"Mam nadzieję, że Amerykanie wybiorą kandydata republikanów. Mitt Romney jest zdolnym człowiekiem. Przez cztery lata Barack Obama nic dla kraju nie zrobił. Sytuacja ekonomiczna jest jeszcze gorsza" - mówi w specjalnej rozmowie z korespondentem RMF FM w Waszyngtonie prof. Richard Pipes, były doradca prezydenta Ronalda Reagana.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

AAAAAAAAAAA

Paweł Żuchowski: Jakie to były cztery lata dla Ameryki?

Richard Pipes: Niespecjalnie dobre. Obama okazał się niezbyt kompetentnym prezydentem. Jest dużo więcej bezrobotnych. Ekonomia poszła na dół. Trudno powiedzieć na czym polega polityka zagraniczna. Stosunki z Rosją się poprawiły, ale stosunki z resztą świata się pogorszyły. Ogólnie wydaje mi się że sytuacja jest gorsza niż cztery lata temu.

Dostrzega pan jakieś plusy tej prezydentury?

Pozbyliśmy się Osamy bin Ladena. Prezydent jest prezydentem, ale kraj idzie własną drogą. My robimy swoje. Prezydent nie ma wpływu na cały kraj. Ameryka nie jest na dobrej drodze. Dwie trzecie Amerykanów uważa, że jesteśmy na złej drodze.

Mitt Romney w czasie kampanii powiedział: Barack Obama zapomniał o sojusznikach, w tym o Polsce. Pan się zgadza z tymi słowami?


Tak, bo on chce mieć dobre stosunki z Rosją. Żeby mieć dobre stosunki z Rosją trzeba poświęcić Polskę. Mnie się wydaje, że jeżeli Romney będzie wybranym prezydentem, to się polepszy.

Kandydaci idą łeb w łeb. 49 procent Amerykanów chce głosować na Obamę. Tyle samo na Romneya. Czy może powtórzyć się sytuacja z 2000 roku kiedy kandydowali George W Bush i Al Gore wtedy nazwisko prezydenta poznaliśmy po sądowych bataliach?

Strasznie trudno powiedzieć. Wszystko zależy od tak zwanych "niezależnych". Dzisiaj stosunki między republikanami i demokratami są bardzo złe. Ja straciłem przyjaciół, którzy uznali, że jestem republikaninem, więc ze mną nie można rozmawiać. Tego dawno nie było. Właśnie ci tak zwani "niezależni" mogą zdecydować o wyniku wyborów. Jak to pójdzie? To nie jest do przewidzenia.

Jak panu się wydaje? Kogo wybiorą Amerykanie?

Ja man nadzieję, że wybiorą Mitta Romneya. Ja się obawiam, że wybiorą Obamę.

Jednak stawia pan na Baracka Obamę? W ostatnich tygodniach to głównie Romney zyskiwał poparcie.

Aparat polityczny demokratów i Baracka Obamy jest dużo silniejszy. Mam nadzieję, że się mylę, ale ja się spodziewam złych wiadomości.

Jaka byłaby Ameryka pod rządami Mita Romneya?

Mnie się wydaje, że on stawia na ekonomię. On jest zdolny do tego, jest biznesmenem, bardzo dobrym, czym Obama nie jest. Sytuacja ekonomiczna mam nadzieję się poprawi. Jest też bardziej energiczny w polityce zagranicznej, mnie się wydaje. Dlatego ja stawiam na niego.

Jakie najtrudniejsze zadania stoją przed prezydentem? Bez względu na to, czy to będzie Obama, czy Romney.

Głównie ekonomia. Jest inflacja, bezrobocie - to jest główne zadanie. Sytuacja ekonomiczna teraz, dla większości ludzi, jest gorsza niż była cztery lata temu, czy osiem lat temu.
Ameryka stoi w miejscu. Trzeba poprawić kondycję ekonomiczną.

W czasie wieców wyborczych Barack Obama często mówił, że w kraju jest źle, bo odziedziczył po swoim poprzedniku, którym był republikanin kryzys ekonomiczny. Romney podkreślał, że Obama z tym kryzysem nic nie zrobił. Kto miał rację?

Absolutnie Romney. Oczywiście to jest prawda, że sytuacja ekonomiczna kilka lat temu była ciężka, ale Obama dużo nie poprawił. Ekonomicznie jest gorzej niż było cztery lata temu. Podobnie jest z polityką zagraniczną. Nadal walczą w Afganistanie, Iran nadal pracuje nad bombą atomową.