Czas na odwierty na głębokość 20 metrów - zapowiadają poszukiwacze złotego pociągu. W dwóch wykopach Piotr Koper i Andreas Richter dotarli do głębokości sześciu metrów, gdzie trafili na skałę. Śladów tunelu i pociągu jednak nie ma. Stąd decyzja o odwiertach.

REKLAMA

Zdaniem poszukiwaczy, w miejscu, w którym dziś rozpoczęły się prace, badania georadarem jednoznacznie wskazały na istnienie podziemnej infrastruktury. Miały to potwierdzić ustalenia sześciu ekip, które teren zbadały w miniony weekend.

Miejsca, które wskazywały nam wcześniej badania georadarowe, które wskazywały również urządzenia, które zastosowaliśmy, które wskazywały nam na skupisko metalu - w tych miejscach dokonamy odwiertu. Chcielibyśmy (dokonać odwiertów - przyp. red.) jak najwięcej. Oczekujemy na zezwolenie od pana konserwatora na wykonanie większej ilości odwiertów, teraz obecnie planujemy 10 - mówi uczestnik poszukiwań kierownik grupy poszukiwawczej Tomasz Siwiec.

Nadzieja umiera ostatnia. Po to tutaj jesteśmy, żeby to przebadać. Gdyby tej nadziei nie było, to już dziś, po posprzątaniu tego terenu, byśmy stąd odeszli. Jesteśmy pełni nadziei, że jeszcze na coś trafimy - dodaje inny uczestnik poszukiwaczy Andrzej Gaik.

Dwa wykopy są już zakopywane. Wciąż nie wiadomo, czy odkrywcy zdecydują się na trzeci z planowanych przekopów.

Napięcie w Wałbrzychu jest coraz większe. Prace obserwują mieszkańcy miasta i media z całego świata.

(j.)