Krzysztof Olewnik był świadkiem morderstwa, do którego mogło dość w jego domu - to jedna z hipotez, którą przyjmują śledczy z gdańskiej prokuratury apelacyjnej, zajmujący się sprawą porwania i śmierci syna płockiego biznesmena. Rzecznik prokuratury potwierdza, że w domu Olewnika odkryto krew niezidentyfikowanej osoby. Śledczy zakładają, że mogło dojść do zabójstwa.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Nowy wątek w śledztwie dotyczącym porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika może mieć znaczenie dla ustalenia motywu, którym kierowali się porywacze - mówi reporterowi RMF FM rzecznik gdańskiej prokuratury apelacyjnej.

Śledczy - jak podkreśla Krzysztof Trynka - biorą pod uwagę hipotezę, że młody Olewnik był niewygodnym świadkiem; świadkiem morderstwa, do którego mogło dojść w jego domu. Odnalezienie krwi należącej do niezidentyfikowanej osoby otwiera nowe pole działania prokuratury - dodaje. Istnieje wiele innych hipotez, o których jednak nie możemy mówić - zaznacza.

Teraz śledczy skupiają się na odnalezieniu osoby, której krew wykryto. Ustalenie okoliczności, w jakich do tego doszło, jest bardzo istotne również dla samego uprowadzenie Krzysztofa Olewnika - podkreśla. Wertowane są śledztwa dotyczące niewyjaśnionych morderstw, prowadzone przez prokuratury z okolic miejsca zamieszkania Olewników.

Według ustaleń "Gazety Wyborczej", w domu Krzysztofa Olewnika mogło dojść do zabójstwa ukraińskiej prostytutki. Do tej pory jednak nie odnaleziono jej ciała.

Portal tvn24.pl - powołując się na ostatnie ustalenia prokuratury - podał, że w nocy przed porwaniem Krzysztofa Olewnika odbyły się dwie imprezy, a w jego domu prawdopodobnie kogoś zamordowano.

W grudniu 2009 roku prokuratorzy znaleźli w domu Krzysztofa Olewnika krew nieznanej osoby (przesiąkła tak głęboko, że znaleziono ją na spodzie sofy). DNA krwi nie pasuje do żadnego ze znanych uczestników imprezy.