Kolejne rewelacje w sprawie ubiegłorocznego sabotażu na gazociąg Nord Stream na Morzu Bałtyckim. Amerykański dziennik "Washington Post" podał, powołując się na zachodnich urzędników, że w operacji wzięło udział prawdopodobnie więcej statków, niż wynajęty jacht Andromeda, o którym informowano w połowie marca. W niemieckim śledztwie pojawił się również polski wątek.

REKLAMA

W połowie marca niemiecki dziennik "Der Spiegel" doniósł, że w sabotaż gazociągów Nord Stream mogła być zaangażowana załoga jachtu Andromeda, który został wynajęty na niemieckiej wyspie Rugia.

Teraz, po miesiącach śledztwa, niemieckie organy ścigania podejrzewają, że 50-metrowy jacht prawdopodobnie nie był jedynym statkiem, którego użyto do sabotażu gazociągów. Twierdzą, że wypuszczenie na morze łodzi mogło być celowym zabiegiem, mającym na celu odwrócenie uwagi od prawdziwych sprawców, którzy wciąż pozostają na wolności.

Amerykańscy i europejscy urzędnicy nadal nie mają pewnych informacji, kto stoi za ubiegłorocznym sabotażem. Kilku z nich podziela niemiecki sceptycyzm, że sześcioosobowa załoga jachtu podłożyła setki kilogramów materiałów wybuchowych. Ręcznie ich umieszczenie wymagałoby wielu nurkowań, co naraziłoby Andromedę na wykrycie przez pobliskie statki.

Niemieccy śledczy ustalili, że choć ślady materiałów wybuchowych, znalezione w kabinie jachtu, pasują do tych użytych do ataku na gazociąg, to kilku urzędników wątpiło, czy wykwalifikowani sabotażyści pozostawią po sobie tak jaskrawe dowody winy. Cytowani przez "Washington Post" urzędnicy podejrzewają, że pozostawienie śladów miało fałszywie naprowadzić śledczych na Andromedę.

Polski wątek w niemieckim śledztwie

Co ciekawe, niemieccy śledczy powiązali wynajem jachtu Andromeda z polską firmą, która z kolei jest własnością europejskiej firmy powiązanej z prominentnym Ukraińcem. To podsyciło spekulacje, że sabotaż mógł sfinansować bogaty partyzant. Tożsamość polskiej firmy i Ukraińca, a także jego potencjalny motyw pozostają niejasne.

Po wstępnych niemieckich ustaleniach amerykańscy urzędnicy zaczęli po cichu mówić o potencjalnym udziale polskiego lub ukraińskiego rządu w sabotażu. Niektórzy z nich twierdzili, że Polska prawdopodobnie miała motyw, biorąc pod uwagę, że była jednym z najgłośniejszych krytyków gazociągu Nord Stream. Polska od wielu lat ostrzegała, że nitki gazociągów biegnące z zachodniej Rosji do Niemiec uzależnią energetycznie Europę od Kremla.

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz zaapelował, by z ostrożnością wyciągać wnioski na podstawie wstępnych ustaleń strony niemieckiej. Polski polityk również podziela pogląd, że Andromeda mogła być "przynętą".

To może być rosyjska gra - powiedział Przydacz w wywiadzie w Pałacu Prezydenckim w Warszawie. Polska nie miała nic wspólnego z tym (atakiem) - zaznaczył.

Również strona ukraińska zaprzeczyła, by była odpowiedzialna za sabotaż. Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak powiedział, że Kijów "absolutnie nie był zaangażowany" w zeszłoroczne ataki na gazociągi Nord Stream i nie ma żadnych informacji o tym, co się stało.

Sabotaż gazociągu Nord Stream

Do eksplozji w miejscu przebiegu dwóch nitek gazociągu Nord Stream na Morzu Bałtyckim doszło 26 września 2022 roku. Eksplozje były tak silne, że zarejestrowały je sejsmografy. W sumie na gazociągach Nord Stream 1 i Nord Stream 2 odkryto cztery wycieki.

Obszar, gdzie eksplozje uszkodziły dwa gazociągi w szwedzkiej strefie ekonomicznej, ma zaledwie kilka kilometrów szerokości. Przebiegają przez niego cztery instalacje:

  • Nord Stream 1, którym płynie gaz z Rosji do Niemiec,
  • Nord Stream 2, tymczasowo wyłączony z użytku,
  • biegnący równolegle do nich C-Lion 1, czyli podmorski kabel komunikacyjny między Finlandią a Niemcami oraz krzyżujący się z nimi prostopadle podmorski kabel wysokiego napięcia SwePol Link, łączący Szwecję z Polską.

Zarówno Stany Zjednoczone, jak i NATO nazwały eksplozje gazociągu Nord Stream "aktem sabotażu".

Prezydent Rosji Władimir Putin zaprzeczył, że jego kraj ma z tym coś wspólnego. Stwierdził, że głównymi beneficjentami sabotażu gazociągu są Polska, Ukraina i Stany Zjednoczone. Dodatkowo Rosja w zeszłym miesiącu wezwała Radę Bezpieczeństwa ONZ do niezależnego zbadania sprawy.

Co ważne, żadna ze stron nie przedstawiła dowodów na poparcie swoich oskarżeń.

Budowa gazociągu Nord Stream 1 zaczęła się w 2010 roku. Został oddany do użytku w latach 2011-2012. Budowa Nord Stream 2 zakończyła się jesienią 2021 roku, ale gazociąg nie wszedł do użycia z powodów politycznych.

22 lutego, 2 dni przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę, kanclerz Niemiec Olaf Scholz zawiesił certyfikację Nord Stream 2.