Szymon Kołecki zrezygnował z funkcji prezesa Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. To efekt skandalu dopingowego - jak potwierdził Kołecki, dwóch polskich sztangistów przyłapano na stosowaniu niedozwolonych środków. Jednym z nich jest Tomasz Zieliński, który pojechał na igrzyska w Rio, ale ostatecznie został wyrzucony z kadry.

REKLAMA

Jest mi przykro i wstyd za to co się stało. Mogę tylko przeprosić. Moja rezygnacja będzie miała miejsce dzień po ostatnim występie naszego zawodnika w igrzyskach w Rio de Janeiro. Taką decyzję podjąłem wcześniej. Nie zamierzałem startować w grudniowych wyborach - powiedział Kołecki na konferencji prasowe. 16 sierpnia odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie zarządu PZPC, na którym złoży on rezygnację i wskaże tymczasowego prezesa.

Jak ujawnił Kołecki, Zieliński nie był jedynym reprezentantem podnoszenia ciężarów przyłapanym na używaniu niedozwolonych środków. Sztangista Krzysztof Szramiak, który nie pojechał do Rio, też stosował doping.

U Szramiaka wykryto zabroniony hormon wzrostu - dodał Kołecki. Przypominał, że z Zielińskim i Szramiakiem władze związku przez ostatnie pół roku miały poważne problemy. Obaj nie chcieli się szkolić w systemie centralnym, unikali przyjazdów na zgrupowania.


Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Polski Komitet Olimpijski poinformował, że badanie próbki B potwierdziło stosowanie przez Zielińskiego niedozwolonego środka.


Tegoroczny mistrz Europy w kategorii 94 kg został poddany badaniu antydopingowemu 31 lipca, krótko po przylocie do Brazylii. Informacja, że w jego organizmie wykryto nandrolon dotarła do Polskiej Misji Olimpijskiej 6 sierpnia, a następnego dnia - w obecności zawodnika i przedstawiciela misji medycznej PKOl - w akredytowanym przez WADA laboratorium w Rio de Janeiro otwarto próbkę B i poddano ją analizie.

Tomasz Zieliński to młodszy brat Adriana, mistrza olimpijskiego z Londynu w kat. 85 kg. W Brazylii obaj mieli reprezentować Polskę w kat. 94 kg.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Szczerze mówiąc nie wiem, co się stało. Chyba mi się to śni, brak mi słów. Przez 10 lat trenowałem dla naszego kraju, 20 lat spędziłem na treningach i nigdy się nie dopingowałem. I nagle wyskakują mi z taką informacją - powiedział Tomasz Zieliński na poniedziałkowym spotkaniu z dziennikarzami. Miałem trzy kontrole przed przyjazdem do Rio i wszystkie były negatywne. Nawet godziny nie spędziłem w wiosce i od razu wzięty zostałem na kontrolę. 6 sierpnia dowiedziałem się, że próbka była pozytywna - dodał. Nandrolon to specyfik ze średniowiecza. Gdybym naprawdę go brał, byłbym znacznie mocniejszy. To musiał być jakiś błąd w sztuce. Aparatura, którą robi się badania jest to zwykła elektromechaniczna rzecz. Wszystko się potrafi popsuć - zaznaczył Zieliński. Myślicie, że ja naprawdę jestem taki głupi, żeby wziąć taki środek chwilę przed igrzyskami? 20 lat pracy i biorę nandrolon tuż przed wylotem do Rio? To jest śmieszne. Ja nawet nie wiem, gdzie miałbym to kupić - zapewnił.