Polscy siatkarze szykują się do walki o medale w Lidze Narodów. Już w czwartek ćwierćfinałowym meczem z Iranem rozpoczną zmagania na turnieju w Bolonii. To będzie trudna przeprawa, bo przegrany odpada! Poza tym Polacy w tym sezonie przegrali już z Iranem. Miało to miejsce w turnieju fazy zasadniczej w Gdańsku. Polacy są już we Włoszech, gdzie w nieklimatyzowanej hali treningowej szykują się do trudnego czwartkowego starcia. O tym, co dzieje się w biało-czerwonej kadrze rozmawialiśmy z prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej – Sebastianem Świderskim.

REKLAMA

Wojciech Marczyk RMF FM: Wybiera się pan do Bolonii. Jakie nastawienie po fazie zasadniczej i przed rozpoczęciem finałów?

Sebastian Świderski: Pozytywne. Trenerzy sprawdzili praktycznie wszystkich zawodników. Są niestety kontuzje. Norbert Huber, który zerwał Achillesa. Na początku sezonu Bartosz Bednorz, który nie brał udziału w początkowych przygotowaniach do tego sezonu. To chyba troszeczkę pokrzyżowało plany trenerowi, aczkolwiek wszyscy wolimy, żeby to był problem wyboru, a nie problem z musu. Myślę że ten sezon - jeżeli chodzi o Ligę Narodów - jest pozytywny. Oczekujemy oczywiście zwycięstwa w Lidze Narodów w Bolonii, ponieważ mistrzom świata nie wypada zrobić czegoś innego. Nie będziemy oceniać negatywnie, jeżeli tego mistrzostwa nie zdobędziemy. Pamiętamy, że mistrzostwa świata mamy w tym roku trochę niespodziewanie w naszym kraju i to jest cel numer jeden. Trener doskonale wie, że Paryż i jego upragniony medal na igrzyskach olimpijskich to jest właśnie cel główny.

Żeby myśleć o medalach Ligi Narodów, najpierw trzeba przejść. Iran pokazał już w tym sezonie, że w siatkówkę grać potrafi.

Tak, tylko byliśmy chyba na trochę innym etapie. Sztab szukał składu. Sztab chciał sprawdzić poszczególnych zawodników, więc było widać, że w tym spotkaniu nie gramy optymalnym zestawieniem. To też pokazuje, że ta siatkówka jest trochę przewrotna. Iran w tym spotkaniu zagrał fenomenalnie w zagrywce i jeszcze lepiej w obronie. Nie przypominam sobie, żeby ten zespół w tych dwóch elementach grał tak dobrze przez całe spotkanie. To bardzo dobry materiał do analizy, ponieważ o wiele łatwiej oceniać zawodników po wygranym meczu, kiedy wszystko super gra. W trudnych spotkaniach, gdzie nie idzie, można sprawdzić zawodników; można zawodników wprowadzać pod presją wyniku. To daje większą możliwość analizy i wyciągnięcia wniosków. Myślę, że Nikola nie robił z tego spotkania tragedii i teraz w Bolonii wyjdziemy zupełnie z innym zupełnie nastawieniem. Pewnie będzie też nieco inny skład.

Dobrze się znacie z Nikolą Grbiciem. Często widać obrazki, jak rozmawiacie na hali przed meczem. Faktycznie jest tak, że o siatkówce mówicie dużo? Nikola Grbić przychodzi i mówi: "Sebastian, coś jest nie tak"?

Rozmawiamy bardzo dużo. W sobotę rozmawialiśmy na temat czternastki, która została powołana na turniej w Bolonii. Ona w sobotę była nieco inna niż ta, którą ogłoszono w poniedziałek. To też pokazuje, że przez weekend coś musiało się stać. To również pokazuje, że nie jest łatwo wyselekcjonować w naszym kraju czternastu zawodników - szkolenie młodzieży jest bardzo dobre. Trudność wyboru dodaje tylko trenerowi więcej możliwości do tego, aby rotować składem. Bardzo często rozmawiamy dużo rozmawiamy o siatkówce, ale oczywiście nie tylko. Rozmawiamy chociażby o dziennikarzach i mediach w Polsce; rozmawiamy o tym, jak trener ma się zachowywać i jak ma rozmawiać. Dyskutujemy też o życiu, o rodzinach, o problemach prywatnych. Pamiętajmy że Nikola Grbić nie jest już trenerem Perugii. Najprawdopodobniej przeprowadzi się do Belgradu i tam będzie z całą rodziną. Od czasu do czasu będzie przyjeżdżał do Polski, żeby zweryfikować zawodników czy porozmawiać z poszczególnymi członkami sztabu.

To chyba teraz największa rola trenera: dogadać się z zawodnikami. Mając taką "pakę", trzeba mieć świadomość, że po prostu zawsze ktoś będzie niezadowolony, jeśli nie pojedzie na turniej.

Takie są prawa sportu i gier drużynowych. Od początku są nakreślone warunki regulaminowe, bo igrzyska olimpijskie gra się w dwunastu. Mistrzostwa świata i inne turnieje gra się w czternastu. Jeżeli jest powołanych 25 zawodników, to wiadomo że 11 musi zostać skreślonych. Na ostatniej prostej było 17 i do samego końca trener decydował. Podejrzewam, że niuanse musiały zadecydować o tym, że pojechała ta czternastka. Lepiej jednak mieć problem bogactwa niż brak zawodników na poszczególnych pozycjach.

A co z biletami na mistrzostwa świata?

Bilety zostaną ogłoszone, jak tylko federacja światowa, a dokładniej Volleyball World określi przede wszystkim layout i tzw. raider, czyli możliwość pokazywania. Pamiętajmy, że teraz siatkówka się troszeczkę odwróciła. Inaczej pokazuje się to w telewizji, więc tym momencie też zabiera dużo więcej przestrzeni dla kibiców. Nie możemy sprzedawać biletów na te miejsca, gdzie za chwilę będzie stała kamera telewizyjna lub gdzie będzie siedział chociażby komentator telewizyjny. Mieliśmy przykład w Gdańsku: komentatorzy Polsatu siedzieli wśród kibiców i tak naprawdę mieli na plecach naszych fanów. Zanim ogłosimy sprzedaż biletów, to musimy znać zasady i miejsca, które możemy do tej sprzedaży wpuścić.

Jest jakaś przybliżona data?

To proszę zapytać Volleyball World. My jesteśmy gotowi. Od początku, kiedy było wiadomo, które miasta są miastami gospodarzami, czekamy ciągle na wytyczne. Troszeczkę Liga Narodów była takim wyznacznikiem i pokazaniem, jak trudno pokazać siatkówkę w tym nowym wydaniu. O ile w Gdańsku było to jeszcze możliwe do zrealizowania ze względu na gabaryty tej hali, o tyle w Spodku, gdzie wiemy, że to jest obiekt już pod konserwatorem zabytków, przeobrażenie tego boiska będzie bardzo trudne. Nie chcę mówić, że to niemożliwe. Tutaj wolimy nie wylać dziecka z kąpielą i chwilę poczekać. Będziemy upominać się o te wytyczne, żeby nasi fani mogli po prostu już cieszyć się posiadaniem biletów. Myślę, że w Bolonii będą takie dosyć mocne i poważne rozmowy na ten temat.

Zobacz również: