Komisja Europejska zaproponowała w unijnym budżecie na przyszły rok przesunięcie środków z rolnictwa na walkę z ebolą. "Na rekompensaty z powodu rosyjskiego embarga pozostaną dosłownie grosze" - przyznają nieoficjalnie rozmówcy korespondentki RMF FM w Brukseli. I jak dodają: ebola to bardziej nośny temat.

REKLAMA

Decyzja Komisji Europejskiej o przesunięciu w przyszłorocznym budżecie 448 mln euro z rolnictwa na walkę z ebolą jest niekorzystna dla rolników. Walka z ebolą jest politycznie bardziej nośna - ujawnił kulisy decyzji unijnych komisarzy jeden z urzędników Komisji Europejskiej. Aż 17 komisarzy było za wsparciem Afryki i uszczupleniem środków przeznaczonych dla unijnych rolników.

W dodatku Komisja Europejska pomniejsza przyszłoroczną rezerwę kryzysową (433 mln euro) z której finansowane są rekompensaty za rosyjskie embargo o już istniejące programy (344 mln euro). Oznacza to, że na przyszły rok pozostanie już tylko 89 mln euro dla wszystkich krajów. To są grosze. Nie będzie środków na dodatkowe działania w razie pogłębianie się kryzysu z powodu rosyjskiego embarga - alarmuje współpracownik unijnego komisarza ds. rolnictwa Daciana Ciolosa.

Janusz Wojciechowski eurodeputowany PiS : "To siła złego na jednego unijnego rolnika. Fatalna decyzja, z którą będę walczyć w europarlamencie. Rolnicy zostali już obciążeni rosyjskim embargiem, karami za przekroczenie kwot mlecznych, a teraz zabiera się im pieniądze. Na walkę z ebolą muszą się znaleźć pieniądze, ale dlaczego z budżetu rolnego? Minister Sawicki musi podjąć bardziej zdecydowane działania".

Jeżeli więc Polska będzie chciała dodatkowego wsparcia z powodu rosyjskiego embarga - to praktycznie nie będzie już na to pieniędzy. W dodatku rolnicy "sami sobie udzielą wsparcia", bo gdyby rezerwa nie została wykorzystana, to pieniądze wróciłyby w postaci wyższych dopłat bezpośrednich. Wykorzystanie rezerwy w 2015 roku oznacza więc, że dopłaty bezpośrednie będą niższe (dla rolników otrzymujących wyższe wsparcie niż 2 tys. euro rocznie). Polsce będzie dodatkowo trudno uruchomić nawet 89 mln euro. Powód? Takie kraje jak Francja, będą walczyć, o to, żeby chociaż część środków wróciła do narodowego budżetu zwiększając dopłaty.

Decyzję unijnych komisarzy musi jeszcze zaakceptować Parlament Europejski i państwa członkowskie. O zmiany jednak będzie trudno. Potrzeba by było dużej decyzji politycznej, a nic takiego się nie zapowiada - powiedział RMF FM unijny dyplomata.

Jarosław Kalinowski, eurodeputowany PSL: "Oceniam bardzo krytycznie decyzję KE, zwłaszcza w sytuacji rosyjskiego embarga. Na ebolę są potrzebne pieniądze, ale można je znaleźć w innych działach budżetu. Początkowo na rekompensaty miały iść pieniądze pochodzące z kar za przekraczanie limitów. Teraz okazuje się, że rekompensaty za rosyjskie embargo zostaną wypłacone w 2015 roku z rezerwy kryzysowej. Oznacza to, że rolnicy "sami siebie sfinansują". Razem z wykorzystaniem rezerwy zmniejszone zostaną ich dopłaty. To nie jest uczciwe. Obawiam się jednak, że gdy przyjdzie do ostatecznego głosowania, to będziemy w mniejszości.

Kolejna zła wiadomość jest taka, że Bruksela planuje rekompensaty w związku z embargiem dla sektora mlecznego tylko dla krajów Bałtyckich i Finlandii. Chce natomiast pominąć Polskę. Tymczasem nasz kraj wspólnie z Litwą, Łotwą, Estonią oraz Finlandią wnioskował do KE o przyznanie dodatkowych pieniędzy dla producentów mleka z powodu rosyjskiego embarga.

Wartość eksportu polskich produktów mleczarskich do Rosji w 2013 roku wyniosła 140 mln euro. W porównaniu z rokiem poprzednim wzrosła o 69 proc. Rosja była dla naszych producentów - drugim po UE rynkiem zbytu.

Jeden z urzędników KE powiedział korespondentce RMF FM, że "sprawa wsparcia sektora mlecznego jest rozwojowa, bo jest spore zamieszanie". Plany KE mogą więc w tej kwestii ulec jeszcze zmianie.