Rosyjska propaganda po raz kolejny wkłada klin w relacje Kijowa i Warszawy. Tym razem na Telegramie, a wkrótce potem w polskojęzycznych mediach społecznościowych, pojawiło się nagranie z rzekomego zatrzymania Polaków przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy pod zarzutem posiadania polskich symboli narodowych. "Nic w tym filmie nie pasuje i jest wiele elementów, które nie mają uzasadnienia" - komentuje szokujące doniesienia zza wschodniej granicy, prof. Roman Baecker z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Naukowiec nie ma wątpliwości, że to inscenizacja rosyjskich służb propagandowych.
Nagranie, które ma być dowodem na zatrzymanie Polaków w Ukrainie obiegło internet.
W lewym rogu kolportowanego w mediach społecznościowych filmiku widnieje logotyp, który sugeruje, że jest to materiał operacyjny Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
UWAGA! Czy kto z Pastwa wie, z jakiego powodu ukraiskie suby zatrzymay osoby na nagraniu? Czy zatrzymani s Polakami? Co byo powodem ich zatrzymania? Prosimy o udostpnienie i bdziemy wdziczni za udzielenie informacji. @MSZ_RP @PLinUkraine pic.twitter.com/9RMq3Nsuas
WspolnotaPamiecJune 17, 2025
Cały film przedstawia umundurowanych i uzbrojonych funkcjonariuszy, którzy wchodzą do domu lub mieszkania, by dokonać aresztowania dwóch mężczyzn.
Oprócz udokumentowania tych czynności, operator poświęca sporo uwagi dwóm szczegółom. Chodzi o tabliczkę z tekstem polskiego hymnu "Mazurka Dąbrowskiego" a także flagę Polski zawieszoną na ścianie.
Nagranie od wtorku krąży w polskojęzycznych mediach społecznościowych, osiągając spore zasięgi i wywołując żywe reakcje.
Dominuje oburzenie na rzekome działania ukraińskich służb wobec Polaków otwarcie manifestujących swoją tożsamość narodową. Na jednym z popularnych profili na Facebooku filmik zanotował ponad 616 tys. wyświetleń. Na innych platformach także osiąga spore wyniki popularności.
W ukraińskojęzycznych serwisach w ciągu ostatniego miesiąca natomiast nie pojawiła się żadna wzmianka na temat aresztowania przez SBU Polaków.
Ani pod absurdalnym zarzutem posiadania symboli narodowych, ani przestępstw kryminalnych, ani też zaangażowania w działalność sabotażową na rzecz Rosji.
Również wsteczne wyszukiwanie obrazem nie prowadzi do żadnych materiałów ukraińskich służb bezpieczeństwa pozwalających ustalić kontekst sfilmowanych wydarzeń.
Prof. dr hab. Roman Baecker - wykładowca na Wydziale Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie na UMK w Toruniu - po obejrzeniu nagrania nie miał żadnych wątpliwości z czym ma do czynienia. Zdaniem naukowca jest to robota Rosjan, którzy w ten sposób chcą zwiększyć poziom napięcia i wykreować negatywne wobec narodu ukraińskiego stereotypy, przynajmniej u części Polaków.
Nic w tym filmie nie pasuje i jest wiele elementów, które nie mają uzasadnienia – ocenił w rozmowie z PAP.
Ekspert zwrócił także uwagę na brak ciągłości filmowania oraz na to, że gdy ludzie w mundurach wchodzą do pomieszczenia, to ci, których mają rzekomo zatrzymać, już leżą na podłodze.
W filmiku nie pada też ani jedno słowo po polsku.
Przypuszczam, że "przebierańcy" nie znali języka polskiego. Celowo wyeksponowano polską flagę (umieszczoną na zamalowanym i odrapanym oknie) oraz tabliczkę z tekstem "Mazurka Dąbrowskiego". Kto z Polaków (obojętnie zresztą, gdzie mieszkający) wiesza u siebie w domu flagę i hymn wielkości dużego plakatu? – pyta retorycznie ekspert.
Uwagę prof. Baeckera zwrócił także wiszący na ścianie telewizor, w którym w czasie "zatrzymania" leciał występ Tiny Turner, natomiast logotyp w prawym górnym rogu ekranu zdradzał, że był on emitowany w ogólnokrajowym programie Zwiezda, prowadzonym przez rosyjskie ministerstwo obrony.
A przecież rosyjskie kanały na Ukrainie już nie działają – wyjaśnił.
Ekspert podkreślił, że chociaż nagranie nie pojawia się w materiałach Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, ani w ukraińskich mediach, to można je bez trudu odnaleźć na Telegramie. Jak zauważa, to powszechny rosyjski komunikator, nieużywany zbyt często przez Polaków.
Świadczy to nie tylko o braku zrozumienia przez rosyjskich propagandzistów tego, co dzieje się Polsce, ale też o dbaniu o zasięgi, a więc o uzyskanie dobrego wyniku w sprawozdaniu – ocenił.
Dodał, że jest to tym ciekawsze, że – patrząc na scenografię widać – że filmik zrealizowano bardzo niskim kosztem.