W Polsce o 41 proc. spadła liczba mandatów wystawionych przez policjantów ruchu drogowego. Od lutego do kwietnia br. takich kar było przeszło 1,036 mln, a w analogicznym okresie ub.r. – prawie 1,760 mln.

REKLAMA

Ostatnio najwięcej mandatów wymierzyli funkcjonariusze KWP w Katowicach, natomiast najmniej - KWP w Gorzowie Wielkopolskim. Z kolei analizując dane procentowe, widać, że największy spadek nastąpił na obszarze KWP w Rzeszowie, gdzie wystawiono o 52 proc. mandatów mniej niż w u.br. Według danych GITD, urządzenia będące w dyspozycji CANARD, zarejestrowały o przeszło 150 tysięcy mniej naruszeń dotyczących przekroczenia dopuszczalnej prędkości.

W całym kraju policjanci ruchu drogowego nałożyli od 1 lutego do 30 kwietnia br. ponad 1,036 mln mandatów. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że to o 41 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2019 roku. Wówczas liczba takich kar wyniosła blisko 1,760 mln.

NIE PRZEGAP: Nowy mandat dla kierowców? Szykuje się zmiana w kodeksie wykroczeń

Do spadku liczby mandatów przyczyniła się przede wszystkim powszechnie zastosowana izolacja społeczna. Spowodowała ona zdecydowanie mniejszy ruch pojazdów, zwłaszcza autostradowy i miejski. Ponadto policjanci nie prowadzili tak szeroko zakrojonych akcji typu trzeźwe poranki itp. Bardziej skupiali się na koronawirusie, a kontrole odbywały się dość wyrywkowo - komentuje Agata Gajos, dyrektor zarządzająca Stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego.

Od lutego do kwietnia najwięcej mandatów zostało wystawionych przez KWP w Katowicach - 104 891 (w analogicznym okresie 2019 roku ¬- 183 044). Dalej znalazły się KWP w Bydgoszczy - 94 329 (165 050), KSP w Warszawie - 94 000 (133 083), KWP w Poznaniu - 90 735 (167 717) oraz KWP we Wrocławiu - 76 676 (129 241). Z kolei najmniej takich kar zostało wystawionych przez KWP w Gorzowie Wielkopolskim - 20 449 (38 121). Kolejne miejsca w tym zestawieniu należą do KWP: w Opolu - 30 523 (60 041), w Szczecinie - 39 030 (77 713), w Kielcach - 40 991 (58 488) oraz w Olsztynie - 42 562 (74 349).

Na drogach było tyle samo funkcjonariuszy, co w ubiegłym roku, a może nawet jeszcze więcej. Jednak mieli oni dodatkowe zadania, m.in. związane z kwarantanną. Z naszych obserwacji wynika, że ruch był zdecydowanie mniejszy od 15 marca do końca kwietnia. Od początku maja jednak natężenie zaczęło wracać do normy - podkreśla kom. Robert Opas z Komendy Głównej Policji.

Zestawiając dane procentowe z analizowanych okresów, widać, że największy spadek liczby wystawionych mandatów miał miejsce na obszarze KWP w Rzeszowie - o 52 proc. (ze 119 348 do 57 039). Dalej znalazły się obszary KWP w Szczecinie - o 50 proc., KWP w Opolu - o 49 proc., a KWP w Gorzowie Wielkopolskim oraz w KWP Poznaniu - o 46 proc.. Natomiast na drugim krańcu widzimy KWP w Białymstoku - 21 proc. (z 74 396 do 59 005). Następne są tereny KSP w Warszawie - 29 proc., KWP w Kielcach - 30 proc., w Łodzi - 35 proc. oraz KWP w Gdańsku - 36 proc. (z 90 156 do 57 877).

Mniejszy ruch zachęcił piratów drogowych

W analizowanych okresach spadły niemal wszystkie statystyki, sporo zmniejszyły się te dot. wypadków, zabitych, rannych czy nietrzeźwych kierowców. Wyjątkiem są przekroczenia prędkości o ponad 50 km/h w obszarze zabudowanym, co oznacza zatrzymanie prawa jazdy. W tym roku mamy wzrost takich przypadków o ok. 24 proc., z ok. 17 300 do 21 500, przy czym porównujemy okresy od stycznia do drugiej połowy maja - mówi kom. Robert Opas.

Z kolei jak wynika z danych Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, od lutego do kwietnia br. urządzenia będące w dyspozycji CANARD, zarejestrowały 334 260 naruszeń przekroczenia dopuszczalnej prędkości. W analogicznym okresie ubiegłego roku takich zdarzeń było 484 790. W piętnastu województwach spadła liczba tego typu sytuacji, a w lubelskim nieznacznie wzrosła - z 17 060 do 17 340.

Niewielki ruch i coraz lepsza pogoda wręcz zachęcały do łamania przepisów. Ponadto niektórym kierowcom wydawało się, że nic im nie grozi. Sądzili, że policjantów jest mniej na drogach, bo mają inne zadania. Część osób stwierdziła, że w takich warunkach można jeździć nawet 200 km/h w mieście. Tym samym znacznie wzrosło ryzyko śmierci na drogach. Dla mnie to zaskakujące zachowanie, bo przecież nikt nie chce trafić do szpitala, zwłaszcza w takim okresie. Ale ludzie nie myślą o konsekwencjach - opisuje ekspert Stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego.

GITD informuje, że od lutego do kwietnia br. najwięcej naruszeń przekroczenia dopuszczalnej prędkości zanotowały urządzenia w województwie mazowieckim - 75 870 (w analogicznym okresie 2019 roku - 112 490). Dalej znalazły się śląskie - 42 540 (49 440) i wielkopolskie - 27 680 (35 540). Natomiast najmniej takich przypadków było w opolskim - 6 430 (7640), warmińsko-mazurskim - 6 830 (10 730) oraz świętokrzyskim - 9 960 (12 880). Jak podkreśla Agata Gajos, proponowano, żeby na czas epidemii ograniczyć prędkość dopuszczalną. Takie decyzje zapadły w niektórych krajach. W Polsce tego nie zrobiono.

W ciągu dwóch ostatnich miesięcy epidemia koronawirusa na pewno pochłonęła mniej ofiar niż polskie drogi. I to jest przerażające. Robimy, co możemy, ale jesteśmy tylko jedną z instytucji, która o to dba. Ponadto głównym problemem jest mentalność kierowców. Część z nich, kiedy widzi policjanta czy fotoradar, jedzie zgodnie z przepisami. A 100-200 metrów dalej już to wygląda zupełnie inaczej. To oczywiście nie ma większego sensu. Od nas samych - kierowców zależy w największym stopniu bezpieczeństwo na drogach. Pamiętajmy, że na to, co robimy za kierownicą patrzą m.in. nasze dzieci, które najprawdopodobniej będą się wzorować na tych zachowaniach - podsumowuje kom. Opas.