Jest najstarszym i najwyższym polskim drapaczem chmur. Pałac Kultury i Nauki - znienawidzony przez wielu, przez innych nazywany ikoną Warszawy - ma aż 237 metry wysokości i od lat dzierży koronę najwyższego wysokościowca w kraju. Budynek zwany też "darem Stalina" owiany jest wieloma mitami. Na ogół nieprawdziwymi.

REKLAMA

Między mieszkańcami Warszawy przez lata krążyła legenda o podziemnym korytarzu, który miał łączyć Pałac Kultury z dawnym Domem Partii, czyli siedzibą PZPR. Kolejna stugębna plotka to pogłoski o labiryncie pięciu podziemnych kondygnacji pod budynkiem. Są tylko dwa podziemne piętra, ale za to bardzo wysokie, bo pięciometrowe.

Nie ma też w Pałacu tajnego schronu atomowego, ani podziemnej kolejki, która stąd miała kursować w kierunku głównych budynków rządowych. Nieprawdziwa jest też legenda o wmurowywaniu w fundamenty i ściany budynku ciał radzieckich robotników, którzy zginęli przy budowie. Wszyscy zostali pochowani na cmentarzu prawosławnym w stolicy. Z kolei marmury użyte przy budowie Pałacu nie zostały zdarte z polskich zabytków. Sprowadzano jest Uralu, Kaukazu i Gór Świętokrzyskich. Prawdą jest za to olbrzymie zużycie energii - pałac zużywa tyle prądu co 30-tysięczne miasteczko.

Mimo nieprawdziwości wielu mitów, budynek zaskakuje. Kryje w sobie na przykład najgłębszy i jeden z najstarszych basenów w kraju. Nieckę o głębokości prawie pięciu metrów otaczają ogromne kolumny, stoi tam też 10-metrowa skocznia. Ściany basenu są pokryte marmurami, a na podłogach leży drewniana klepka. Na co dzień trenują tu nurkowie, pływaczki synchroniczne i gracze w piłkę wodną. Teraz chwilowo basen jest zamknięty. Od roku trwa remont.

Budynek jest też domem dla pary sokołów wędrownych. Ptaki mają swoje gniazdo na czterdziestym drugim piętrze, w pobliżu iglicy i można je przez całą dobę podglądać przez kamerę internetową. To na górze, a w podziemiach aż... 25 kotów. To etatowi pracownicy Pałacu Kultury, którzy za miskę karmy walczą ze szczurami i myszami, które kiedyś były plagą tutejszych piwnic.