Sięgająca późnego średniowiecza tradycja dzielenia się opłatkiem i składania sobie życzeń nie jest znana w całym Kościele. Najbardziej kultywowana jest w Polsce - mówi ks. prof. Józef Naumowicz z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

REKLAMA

Pierwszy opis obchodów święta Bożego Narodzenia datuje się na IV wiek. Wynika z niego, że uroczystość zaczynała się od całonocnego czuwania. Zresztą samo słowo wigilia w języku łacińskim oznacza czuwanie - mówił ks. prof. Józef Naumowicz.

Wyjaśnił, że "to długie czuwanie wypełniały śpiewy hymnów i psalmów, a także liczne czytania biblijne, obejmujące zarówno starotestamentalne zapowiedzi przyjścia Mesjasza, jak też fragmenty Nowego Testamentu". Centralnym momentem była msza św. sprawowana około północy, a po niej następowały kolejne radosne modlitwy i śpiewy dziękczynienia i uwielbienia. Całonocna wigilia kończyła się agapą, czyli braterską ucztą miłości. Jedzenie zanoszono także tym, którzy z powodu wieku czy stanu zdrowia nie mogli wziąć udział w modlitwie i wspólnej agapie - dodaje.

Także inne duże święta, np. Wielkiej Nocy czy Zesłania Ducha Świętego, zaczynały się w Kościele podobną całonocną wigilią.

Dzielenie się opłatkiem zakorzenione głównie w polskiej tradycji

Zgodnie z polską tradycją na stole wigilijnym powinno znaleźć się 12 dań, a każdy z uczestników wieczerzy ma skosztować każdego z nich. Posiłek powinna poprzedzać wspólna modlitwą i staropolska tradycja dzielenia się opłatkiem, której towarzyszy składanie sobie życzeń.

Dzielenie się opłatkiem nie jest znane w całym Kościele. Zwyczaj ten pojawiał się w późnym średniowieczu w Europie Środkowej, rozwinął się w XVI-XVII wieku, a najbardziej kultywowany do dziś i zakorzeniony jest głównie w tradycji polskiej. Nie jest znany ani w Europie Zachodniej, ani za Oceanem, poza środowiskami polonijnymi. Kiedy na Boże Narodzenie Polacy wysyłali swoim zagranicznym znajomym opłatki w listach, adresaci często nie wiedzieli, co to oznacza - zwrócił uwagę ks. prof. Naumowicz.

Przypomniał, że w starożytnym Kościele mszę św. nazywano łamaniem chleba. Poza chlebem niekwaszonym, wypieczonym w formie hostii, który był przeznaczony do konsekracji w czasie mszy świętej i który wierni przyjmowali w czasie komunii, w ofierze składano także inne chleby, które celebrans jedynie błogosławił na koniec liturgii i które spożywano w czasie agapy lub zanoszono tym, którzy nie mogli uczestniczyć w eucharystii, zwłaszcza wdowom, osobom chorym, sierotom - wyjaśnił duchowny.

Wspomniał, że ten zwyczaj szerzej zachował się do dziś w Kościele prawosławnym i w kościołach wschodnich. W liturgii używa się tam chleba wypiekanego z zakwasem, tzw. prosfory. Część tego chleba używa się do konsekracji, wraz winem. Reszta, pobłogosławiona, jest rozdawana po liturgii wiernym, którzy mogą go spożywać na miejscu lub zanieść domownikom. Taką prosforą przyniesioną z cerkwi wierni dzielą się także podczas prawosławnej Wigilii Bożego Narodzenia - powiedział ks. prof. Naumowicz.

"Dzielenie się opłatkiem, to dzielenie się Jezusem"

Zaznaczył, że "łamanie się opłatkiem to w najgłębszej istocie - dzielenie się z drugim człowiekiem miłością, pokojem, przebaczeniem". Opłatek jest znakiem Jezusa, który narodził się w "domu chleba", bo to dokładnie oznacza nazwa Betlejem - po narodzeniu został złożony w żłobie niby pokarm dla innych i który o sobie mówił, że jest prawdziwym chlebem. Dlatego dzielenie się opłatkiem, to dzielenie się Jezusem - tłumaczył ks. prof. Naumowicz.

Przyznał, że opłatkiem dzielą się w Polsce także ludzie niewierzący czy obojętni religijnie - traktując ten gest, jako element naszej najgłębszej tradycji i kultury.

Nawet bez odniesienia do wartości nadprzyrodzonych wyciągnięcie ręki z chlebem do drugiego człowieka, złożenie mu życzeń jest znaczącym gestem życzliwości, przyjaznych czy rodzinnych więzi - powiedział ks. prof. Naumowicz.

Siano pod obrusem

Inną tradycją związaną z wigilią jest układanie pod obrus na stole siana. To nawiązanie do okoliczności, w jakich narodził się Jezus w Betlejem. Jeżeli po narodzeniu został On złożony w żłobie, czyli tam, gdzie składa się pokarm dla zwierząt, to zapewne była tam słoma czy siano - powiedział ks. prof. Naumowicz.

Zwrócił uwagę, że zanim przyszła do polskich domów tradycja stawiania choinki z dekoracjami i światłami, która symbolizuje drzewo rajskie, drzewo życia, "w wiejskich chatach i dworach umieszczało się siano także na podłodze w izbie, w której spożywano wieczerzę wigilijna, a w rogu ustawiano snopy zbóż, pszenicy, żyta, jęczmienia czy owsa". Ten wystrój miał także przypominać o warunkach, w jakich przyszedł na świat Jezus, ale miał także zapewnić błogosławieństwo dla plonów w nowym roku - powiedział ks. prof. Naumowicz.

W Polsce w Wigilię na stole podaje się dania postne. Według obowiązujących od 2003 r. przepisów kościelnych zatwierdzonych przez watykańską Kongregację Nauki Wiary - w Wigilię Bożego Narodzenia nie obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Jednak biskupi polscy zachęcają wiernych do niego ze względu na wyjątkowy charakter tego dnia oraz kilkuwiekową tradycję.