Oficerowie Biura Ochrony Rządu, którzy bronili ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego na miejscu katastrofy 10 kwietnia, zostali zawieszeni za nieautoryzowane użycie broni - taką informację przynosi "Nasz Dziennik". Funkcjonariusze BOR czekali na płycie lotniska Siewiernyj na przylot polskiej delegacji. Byli jednymi z pierwszych na miejscu katastrofy Tu-154M.
Według gazety prezydencka ochrona mogła szybko zlokalizować ciało Lecha Kaczyńskiego dzięki chipowi, który prezydent miał w marynarce. Funkcjonariusze widzieli też ciało Marii Kaczyńskiej, ale nie byli już w stanie go "zabezpieczyć".
To ten incydent został prawdopodobnie zarejestrowany na filmie nakręconym telefonem komórkowym. Słychać na nim komendy w języku polskim i rosyjskim. Słychać też odgłosy wystrzałów. Według "Naszego Dziennika" postaci w białych koszulach to oficerowie BOR przeszukujący miejsce katastrofy. To oni mogli użyć broni, chroniąc ciało prezydenta. W tle słychać rosyjskojęzyczną komendę oficerów BOR, z wyraźnym polskim akcentem, "Wsie nazad!" - czyli wszyscy do tyłu!