Norweska policja odwołała ewakuację terenu w pobliżu miejsca piątkowego zamachu bombowego w Oslo, w którym zginęło siedem osób. Według norweskiej agencji NTB, ewakuacja była związana ze śledztwem w sprawie zamachu bombowego, jak też piątkowej strzelaniny na wyspie Utoya, gdzie zginęło 85 osób.

REKLAMA

Policja podała, że nie było zagrożenia bombowego i szybko wstrzymała ewakuację.

Premier Jens Stoltenberg podziękował za słowa wsparcia, jakie napływają do Norwegii z całego świata. Mówią, że Norwegia nie zasłużyła na to, co się wydarzyło. Że to, co się stało w Norwegii, wydaje się być nierealne - podkreślił.

Ekipy poszukiwawcze z podwodnymi kamerami wciąż penetrują otaczające wyspę Utoya jezioro. Tam przed zamachowcem uciekali uczestnicy obozu młodzieżówki rządzącej w Norwegii Partii Pracy.

"Problemem Norwegii od lat są imigranci"

Norwegia to wyjątkowo bogaty kraj, który jednak od kilku dziesięcioleci boryka się z narastającym problemem imigrantów - podkreśla doktor Jakub Olchowski, politolog zajmujący się terroryzmem politycznym z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Jeżeli rzeczywiście za zamachem stoi skrajna prawica - a było to uderzenie w rząd lewicowy, który od lat prowadzi politykę otwartości - to jest to właśnie wyraz pewnych frustracji - dodaje.