"Codziennie, co pięć minut próbuję nawiązać kontakt z moimi bliskim w Sendai" - mówi specjalnemu wysłannikowi RMF FM do Tokio emerytowany strażnik Ade. Jego dwójka dzieci wraz z rodzinami mieszka w mieście, które najbardziej ucierpiało po fali tsunami. Do tej pory nie odnaleziono tam prawie dwóch tysięcy osób.

REKLAMA

Ade to 70-letni mężczyzna, którego wysłannik RMF FM spotkał przed jednym ze sklepów. Jako dziecko przeżył już duże trzęsienie ziemi. Jednak nie wstrząsy ani zagrożenie chmurą radioaktywną spędzają mu sen z powiek. Bezskutecznie od piątku szuka swoich bliskich. Boję się o tym myśleć, ale zdaję sobie sprawę, że ofiar będzie bardzo wiele. Pewnie też ktoś z mojej rodziny. Oby choć część się uratowała - mówi mężczyzna z trudem powstrzymujący łzy.

Ból miesza się z uczuciem wielkiego wzruszenia i wdzięczności. Chcę podziękować, bo słyszałem, że aż ponad 60 państw zaoferowało swoją pomoc w ratowaniu moich rodaków, w tym i Polska. Dziękuję wam - mówi.