Od niedzieli obowiązuje nowy rozkład jazdy pociągów PKP Intercity i Przewozów Regionalnych. Zmiany "na lepsze" na razie dają się jednak we znaki pasażerom. W listach, które przesyłacie na Gorącą Linię RMF FM, piszecie o prawdziwym zamieszaniu na dworcach, braku informacji i niekompetencji obsługi PKP.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

W nocy z soboty na niedzielę na dworcach miały pojawić się tablice z nowym rozkładem jazdy. Nie wszędzie jednak zawieszono je od razu, w niektórych miastach prawdziwe dworcowe rozkłady zastępowały komputerowe wydruki, a w jeszcze innych rozkładów po prostu nie było.

Pasażerowie nie kryją poirytowania. Nie wiedzą, o której godzinie odjeżdża ich pociąg, z którego peronu. Kolejki do informacji są długie, a nawet jeżeli będziemy na tyle cierpliwi, żeby dotrzeć do okienka, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że w informacji nie dowiemy się niczego.

Jeżeli po wprowadzeniu nowego rozkładu jazdy wpadłeś w kolejową pułapkę, możesz ostrzec innych. Gorąca Linia RMF FM jest do waszej dyspozycji: numer telefonu 600 700 800, adres mailowy fakty@rmf.fm i specjalny formularz internetowy.

Właśnie odprowadzałem żonę na pociąg do Warszawy. Z którego peronu - trzeba na czuja, bo nigdzie nie ma nowych rozkładów. Trafiliśmy na "5", bo stąd zawsze odjeżdżały do Warszawy - sprawdziło się. Nerwowo zaczęło się, gdy zegar pokazał 15.45 (planowy przyjazd z Zakopanego), a o pociągu cisza. Po chwili Pani zapowiedziała, że wjeżdża, ale nic o rozmieszczeniu wagonów. Co gorsza, wyświetlacz pokazuje odjazd o 16.05 a bilety są na 15.55. Może to nie ten pociąg?

Nerwowe oczekiwanie w "blokach startowych", a potem gonitwa pasażerów po peronie w poszukiwaniu swego wagonu. Niektórzy go nie znaleźli, bo jak się okazało, nr 15 na który mieli bilety w tym składzie nie istnieje. Inni mieli wątpliwości, czy to ten pociąg, bo na bilecie nr pociągu brzmi 35402 a na wagonach wypisano 35400.

Mnożą się więc nerwowe pytania do konduktora i kierownika pociągu, którzy po zorientowaniu się w sytuacji próbują bezskutecznie zniknąć pasażerom z oczu.

- Czy to ten pociąg?
- No a jaki ma być, przecież do Warszawy nie jedzie co 10 minut.

- O której będziemy w Warszawie, skoro wyjeżdżamy później?
- To się okaże, co się wydarzy na trasie.

- Co z przesiadkami w Warszawie, mieliśmy własnie 10 minut na przesiadkę?
- Będziemy się martwić po drodze, jak już wyruszymy.

- Gdzie jest wagon nr 15?
- Nie ma takiego, niech Pani szuka wolnego miejsca.

Ludzie psioczą, że przecież mają bilety na 15.55, że kupowali je w środę, czwartek, piątek, więc skąd ta zmiana? "No, pewnie jakieś korekty były w ostatniej chwili". Kolejarzy nie przekonują argumenty, że teoretycznie można kupić bilet wiele dni wcześniej i wszystko powinno się zgadzać. "Niech Pan nie narzeka, tylko się cieszy, że odjeżdżamy później, a nie wcześniej bo mógłby Pan nie zdążyć". Ta odpowiedź spotyka się z wesołością pasażerów, a dosłownie amok ogarnia ich, gdy westchnienia jednej z Pań - jak zawsze przy zmianach jest zamieszanie - zostaje skwitowane przez konduktora zupełnie poważną odpowiedzią: "Co się Pani dziwi, jak są zmiany musi być zamieszanie". Krzysztof

Dworzec Centralny w Warszawie / Paweł Świąder / RMF24
Dworzec Centralny w Warszawie / Paweł Świąder / RMF24
Dworzec Centralny w Warszawie / Paweł Świąder / RMF24
Dworzec Centralny w Warszawie / Paweł Świąder / RMF24
Dworzec Centralny w Warszawie / Paweł Świąder / RMF24
Dworzec Centralny w Warszawie / Paweł Świąder / RMF24
Dworzec Centralny w Warszawie / Paweł Świąder / RMF24
Dworzec Centralny w Warszawie / Paweł Świąder / RMF24
Dworzec Centralny w Warszawie / Paweł Świąder / RMF24
Dworzec Centralny w Warszawie / Paweł Świąder / RMF24