Nowy trener i wyjazd do Stanów Zjednoczonych - tak zdaniem promotora bokserskiego Tomasza Babilońskiego powinna wyglądać przyszłość byłego zawodowego mistrza świata Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka.

REKLAMA

W Polsce i Europie "Diablo" już niczego więcej się nie nauczy. Ma 33 lata, więc jeszcze kilka sezonów boksowania przed nim. Jeśli chce wrócić na tron wagi junior ciężkiej, a być może z powodzeniem występować w kategorii ciężkiej, to powinien zmienić trenera i wyjechać do Ameryki. Innej drogi nie ma - mówi Tomasz Babiloński. Współpracuje on z promotorami Włodarczyka Andrzejem Wasilewskim i Piotrem Wernerem.

W ubiegłą sobotę Włodarczyk przegrał w Moskwie jednogłośnie na punkty z Rosjaninem Grigorijem Drozdem i stracił pas czempiona federacji WBC. Wcześniej był mistrzem świata IBF.

Krzysiek jest taki, że bierze wszystko na swoją klatę, nie chce nikogo winić za porażkę. Tymczasem współwinny był narożnik, bowiem wskazówki podczas walki nie były trafione. To, czego Włodarczyk miał się nauczyć m.in. od Zbigniewa Rauby i Fiodora Łapina, tego się nauczył przez tych kilkanaście lat współpracy. Czas aby zmienił otoczenie, aby popracował z amerykańskimi szkoleniowcami - uważa menedżer grupy Babilon Promotion.

Będzie rewanż?

Bardzo możliwe, że w przyszłym roku Włodarczyk dostanie szansę rewanżu z Drozdem. Inna opcja to potyczka z kolejnym rosyjskim bokserem, mistrzem świata WBA Denisem Lebiediewem, który podczas sobotniej gali znokautował w drugiej rundzie Pawła Kołodzieja (podobnie jak Włodarczyk reprezentuje Sferis KnockOut Promotions). Włodarczyk doskonale wie, że przy rewanżu presja będzie trzy razy większa, niż przed pierwszą walką z Drozdem. Obawiam się, że tym razem został przetrenowany, dlatego tak słabo wypadł w ringu. Dlatego jeszcze doradzam szwagrowi: spakuj walizki i wyjeżdżaj za ocean. Krzysiek lubi amerykańskie klimaty, poradzi sobie z dala od ojczyzny. Ponadto ma w USA Leona Margulesa, współpromotora - dodał Babiloński.

Podczas moskiewskiej gali Babiloński był zachwycony zachowaniem rosyjskich kibiców. O stronie organizacyjnej imprezy też mówił w samych superlatywach. Nigdy na żadnych zawodach sportowych nie słyszałem, aby odgrywano cały hymn państwowy. A w Moskwie nawet dwukrotnie, przed obydwoma walkami mistrzowskimi. Były obawy o zachowanie rosyjskich fanów, tymczasem nie było żadnych gwizdów, a już w trakcie pojedynków kulturalny doping. Pokazali, że sportu nie można łączyć z polityką. Dlatego było mi wstyd stojąc w narożniku Włodarczyka za rozmaite sytuacje w trakcie niedawnych mistrzostw świata siatkarzy w Polsce - podsumował były medalista MP juniorów w boksie.