Kolejne problemy w Sądzie Najwyższym - obsadzona kilka dni temu Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie może zacząć działać, bo nie ma sędziego kierującego jej pracami. Jego z kolei nie ma jak wskazać, bo ustawodawca nie przewidział, kto i w jaki sposób miałby pełnić tę rolę. O luce w prawie ostrzegaliśmy kilka miesięcy temu. Możliwa jest kolejna nowelizacja ustawy o SN.

REKLAMA

Pat na dzień dobry

Powołani przez prezydenta przed tygodniem sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN zebrali się wczoraj na zaproszenie kierującego Sądem prezesa Dariusza Zawistowskiego. Poza formalnościami tematem spotkania był fundamentalny problem, uniemożliwiający nowej izbie SN działanie - brak przepisów określających, kto kieruje jej pracami do czasu wybrania jej prezesa. Bez tymczasowo kierującego izbą sędziego nie można sędziom przydzielać spraw, niemożliwe jest też przeprowadzenie wyborów jej prezesa, bo nie ma komu zwołać zgromadzenia sędziów izby w tej sprawie.

Luka w prawie

W ustawie o Sądzie Najwyższym nie ma wprost tej regulacji, czyli mamy do czynienia z luką w prawie - stwierdza prezes Zawistowski, który namawiał 19 sędziów nowo powołanej izby do samodzielnego znalezienia rozwiązania. Lukę w prawie można uzupełnić albo przez stosowanie odpowiednich przepisów w drodze analogii, albo przez uzupełnienie tej regulacji ustawowej.

Podobne przepisy - bezużyteczne

W także stworzonej przez nową ustawę Izbie Dyscyplinarnej na pierwszym etapie działania jej pracom przewodniczy sędzia najstarszy wiekiem. To jednak wprost w ustawie napisano, i dotyczy wyłącznie cieszącej się dużą autonomią Izby Dyscyplinarnej.

W sprawie Izby Kontroli Nadzwyczajnej ani tak szczegółowego, ani w ogóle żadnego przepisu nie ma. Ustawa mówi tylko, że zgromadzeniu sędziów izby przewodniczy prezes, kierujący jej pracą. Zanim zaś prezes zostanie wybrany, stosuje się przepisy, z których wynika, że zgromadzeniu przewodniczy "najstarszy służbą sędzia Sądu Najwyższego".

Sęk w tym, że wszyscy sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej mają dokładnie taki sam, dokładnie żaden staż pracy w SN. Ta izba nie istniała przed 3 kwietnia, a żaden z jej powołanych w ubiegły wtorek sędziów nie orzekał dotąd w SN. Żaden z nich nie jest więc "najstarszym służbą sędzią Sądu Najwyższego" nie może zatem na podstawie tych przepisów kierować izbą.

Ustawa nie daje też nikomu, włącznie z I Prezesem SN, możliwości ingerowania we wskazanie szefa izby.

Siódma nowelizacja?

Jeśli wykluczymy możliwość zastosowania przepisów podobnych, która i tak byłaby niegodnym Sądu Najwyższego naciąganiem prawa, jedynym wyjściem może być tylko doprecyzowanie przepisów. To oznacza konieczność kolejnej nowelizacji spartaczonej wielokrotnie i wielokrotnie już w tym roku nowelizowanej ustawy. Takie wyjście, jako możliwe i budzące najmniej wątpliwości, wskazuje też kierujący SN Dariusz Zawistowski: Ci sędziowie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej mogą dojść do wniosku, że konieczna jest nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, żeby to przesądzić w sposób jednoznaczny.

Jeśli nowo powołani sędziowie wciąż od pół roku istniejącej tylko na papierze Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego nie znajdą lepszego, niełamiącego prawa sposobu na jej uruchomienie - zostanie im tylko apelować do ustawodawcy, żeby poprawił kolejną swoją wpadkę.

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy zatem - to byłaby już siódma nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym w tym roku.

A mamy dopiero październik.

(ph)