Niezdobyty dotąd zimą siedmiotysięcznik Batura Sar (7795 m) w Karakorum - to najbliższy cel polskich himalaistów. To kolejny etap przygotowań do wyprawy zimowej na K2, planowanej na przełom 2020 i 2021 roku. Kierownikiem ekspedycji na Baturę będzie szef programu Polski Himalaizm Zimowy Piotr Tomala. "Jest tam tak samo zimno, tak samo wietrznie i tylko nieco niżej, ale taki jest cel, żeby podziałać w tych warunkach zbliżonych do tych, jakie będziemy mieć w przyszłym roku na K2" - wyjaśnia w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Rodakiem. W składzie wyprawy znalazło się w sumie 8 osób. To także Rafał Fronia, Wojciech Flaczyński, Filip Babicz, Mariusz Hatala, Krzysztof Stasiak, Marco Schwidergall i Oswald Rodrigo Pereira. Do Pakistanu wylecą w połowie stycznia.

REKLAMA

Michał Rodak: Możemy już odkryć karty. Jaki jest najbliższy cel wyprawy zespołu Polskiego Himalaizmu Zimowego?

Piotr Tomala: Około połowy stycznia ruszamy do Pakistanu na 25. pod względem wysokości szczyt świata - Batura Sar (nazywany też Batura I - przyp. red.), na wierzchołek wschodni, zdobyty kilka razy. Wysokość 7795 metrów, więc całkiem sporo. Jest to kolejna wyprawa unifikacyjna, przygotowująca nas i zespół do celu głównego, który planujemy na przyszły rok.

Cel jest ciekawy. Wspomniałeś, że to szczyt zdobyty tylko kilka razy, ale nie jest zdobyty zimą.

Tak. Była jedna próba zdobycia tej góry zimą. Było to bardzo dawno temu - w 1981 roku. To była wyprawa austriacka. Dotarła nieco powyżej 6000 metrów. Planujemy wejść na ten wierzchołek.

Powiedzmy w takim razie - co to za rejon? To nie jest ten rejon Karakorum, gdzie znajdują się K2, Gaszerbrumy, Broad Peak.

Nie, to jest nieco dalej na północ. Rejon Karakorum Zachodnie. Sporo krótszy trekking, bo dojście do bazy zajmie około 3 dni.

Jaka jest specyfika tej góry? Ona czymś szczególnym się charakteryzuje? Chyba przede wszystkim szczególnie długą granią?

Dosyć nisko jest baza, bo na wysokości około 4100 metrów. W związku z tym to przewyższenie jest naprawdę duże i spore są odcinki, które musimy pokonać, jeśli chodzi o odległość. Dochodzi się do obozu trzeciego i stamtąd planujemy atak szczytowy.

Kto będzie atakował tę górę?

Jedzie ośmiu himalaistów. Ja zostałem kierownikiem tej wyprawy, a moim zastępcą Rafał Fronia. W składzie jest też kilku młodych chłopaków, ale też takich, którzy mają doświadczenia na dużych wysokościach, jak Wojciech Flaczyński - świetny wspinacz; Filip Babicz. Dosyć zróżnicowany zespół, który dobrze rokuje na tej wyprawie.

Czyli mieszanka rutyny z młodością.

Taki jest cel tych wypraw, żeby się unifikować, sprawdzać, wymieniać doświadczeniami.

Jak będzie wyglądała logistyka? Kiedy wylatujecie? Jak długo będziecie tam na miejscu? Na kiedy planowany jest powrót?

Wylatujemy prawdopodobnie 15 stycznia. Tam przejedziemy samochodami Karakorum Highway. To jest około dwóch dni. Potem krótki odpoczynek i 3 dni trekkingu. Myślę, że około 21-22 stycznia mamy szansę być w bazie. Rozbijamy bazę i rozpoczynamy nasze działania w ścianie. Dajemy sobie czas do końca marca - w zależności też od pogody. Bilet powrotny jest otwarty, więc tę ostateczną datę będziemy ustalać w zależności od postępu na górze. Myślę, że nie później niż do połowy marca.

A kiedy mógłby być możliwy atak szczytowy?

W tej chwili nie można sobie tak założyć, kiedy będzie atak. Wszystko zależy od warunków pogodowych. Będziemy też działać w tych tak zwanych oknach pogodowych, czyli w momencie, kiedy ten wiatr nie będzie przekraczał 50 km/h. Góra jest dosyć rozległa i te odcinki między obozami są naprawdę duże. W tym momencie nie jesteśmy w stanie przewidzieć daty ataku szczytowego. Koniec lutego, początek marca - myślę, że to najbardziej prawdopodobny okres, kiedy udałoby się nam spróbować zaatakować szczyt.

Jakie są akurat w tym rejonie Karakorum warunki pogodowe w tym okresie? To góra podobnie narażona na silny wiatr i perturbacje jak K2?

Tak, to jest jednak mniej więcej ten sam rejon. Jest tak samo zimno, tak samo wietrznie i tylko nieco niżej, ale taki jest cel, żeby podziałać w tych warunkach zbliżonych do tych, jakie będziemy mieć w przyszłym roku na K2.

Będziecie tam jedyną wyprawą w tym roku zimą?

Z pewnością w tym rejonie tak, natomiast pod K2 wybierają się zespoły, wybierają się wyprawy. Będziemy też obserwować pośrednio to, co dzieje się pod K2.

Zależało wam na tym, by po jesiennej wyprawie na Lhotse, wybrać teraz taki szczyt trudniejszy logistycznie, gdzie sami będziecie musieli wszystko robić i też tych młodszych wspinaczy jeszcze bardziej sprawdzić?

Dokładnie tak. Cała góra dla nas. Od początku do końca musimy wszystko zrobić absolutnie sami, czyli wybudować obozy, zaporęczować całą drogę, czyli dokładnie tak, jak będziemy działać w przyszłym roku na K2 i to jest ten cel samodzielnych działań.

Innych wypraw w tym sezonie zimowym będzie dosyć sporo. K2 i Broad Peak - to plan Denisa Urubko, na Gaszerbrumy wybierają się Simone Moro i Tamara Lunger, a Alex Txikon na Mount Everest. Wszyscy w tym sezonie będą działać, ale mimo wszystko - biorąc pod uwagę cały szum medialny - zaskakująco mało jest tych wypraw na K2.

Tak, cieszę się, że w ogóle działania w górach najwyższych zimą są, że są dobierane cele, są nowe projekty. Fajnie, że się dzieje. Kibicuję wszystkim. Oby wyprawy zakończyły się szczęśliwie. Na sytuację na K2 patrzymy oczywiście w trochę inny sposób - wolałbym, żeby szczyt poczekał na nas.

Wasza wyprawa to jedno, ale dzieje się też sporo poza nią. Teraz grupa związana z Polskim Związkiem Alpinizmu i Polskim Himalaizmem Zimowym była na zgrupowaniu w Tatrach. Tam są jeszcze kolejne osoby selekcjonowane i wyszukiwane, które chcielibyście w dalszej perspektywie włączyć do programu zimowego?

Zdecydowanie tak. To był jeden z etapów również tych przygotowań - obóz szkoleniowo-wspinaczkowy na Słowacji. Było tam prawie 40 osób, więc dosyć duża grupa. Była grupa młodzieżowa Polskiego Związku Alpinizmu - ludzie, którzy mają po dwadzieścia kilka lat. To w nich jest przyszłość. Byliśmy też my - ci troszkę starsi, bardziej doświadczeni w górach wysokich. Tam poznajemy się, zawieramy jakieś przyjaźnie. To dobrze rokuje na przyszłość. Myślę, że to idealne miejsce, żeby rozpoczynać te znajomości i wspólnie planować kolejne cele - nie tylko w przyszłym roku K2, ale również inne.

Niedawno było też zgrupowanie w Arłamowie - tam pojawiło się sporo kobiet. To jest kolejny element, który chcielibyście wprowadzić do programu, czyli nie tylko wyprawy męskie, ale może też kobiece?

Może nie do końca kobiece. Myślę, że bardziej mieszane. Jest sporo kobiet, które działają już w górach wysokich. Fajnie byłoby to połączyć i myślę, że przynajmniej na początek organizować te wspólne wyprawy - i na te najwyższe góry z tymi paniami, które już mają doświadczenie, i może pomyśleć o nieco niższych sześcio- czy siedmiotysięcznikach, żeby te, które chcą, które wspinają się dobrze w niższych górach, mogły spróbować podziałać także na tych wyższych wysokościach.

Jest szansa, że któraś ze wspinających się pań już przy okazji letniej wyprawy wybierze się z wami?

Mam taką nadzieję. Mamy w planach jeszcze co najmniej jedno takie wspólne spotkanie, ale dopóki nie będzie to dokładnie zaplanowane, to poczekajmy na rozwój sytuacji.

A jak wygląda dalszy plan na 2020 rok? Na jego początku będzie wyprawa zimowa, ale w zeszłym roku, gdy rozmawialiśmy, wspominałeś jeszcze między innymi o wyprawie letniej na wyższy ośmiotysięcznik.

Tak, od ubiegłego roku działamy zgodnie z planem, który ma nas przygotować najlepiej jak tylko się da do wyprawy zimowej na K2 w przyszłym roku. Najbliższa wyprawa na Baturę to kolejny etap. W przyszłym roku w sezonie letnim z pewnością wybierzemy się na jeden, a najbardziej prawdopodobne, że na dwa ośmiotysięczniki - również do Pakistanu - i to będzie taki ostatni etap przygotowań. Wtedy, po tych letnich wyprawach, czyli około września, będziemy mogli myśleć i mówić o składzie wyprawy zimowej na K2.