Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV), czyli niemiecki kontrwywiad, poinformował w środę, że objął obserwacją część ruchu przeciwników koronarestrykcji. Według BfV niektóre osoby wykorzystują antylockdownowe protesty do wzniecania przemocy i delegitymizowania instytucji państwa.

REKLAMA

BfV poinformował, że skupia się na badaniu członków zorganizowanego ruchu Querdenker.

Organizowane przez tę grupę protesty przeciwko restrykcjom są popierane przez rozmaite środowiska, w tym prawicowo-populistyczną partię Alternatywa dla Niemiec (AfD), antyszczepionkowców i zwolenników teorii spiskowych.

Jak zauważa BfV, zgodne z prawem protesty są wykorzystywane do eskalowania napięcia i wywoływania przemocy. Wywodzący się głównie z ruchu Querdenker organizatorzy demonstracji mają program wykraczający poza zaprezentowanie sprzeciwu wobec działań państwa przeciwko epidemii Covid-19 - zaznaczyła rzeczniczka BfV Angela Pley.

Dodała, że w manifestacjach uczestniczyli też członkowie skrajnie prawicowego ruchu "Obywatele Rzeszy" (Reichsbuerger), którzy podważają legalność współczesnego państwa niemieckiego, oraz grup o charakterze antysemickim.

Ruch Querdenker nie łączy się ze znanymi już formami ekstremizmu, obejmującymi ruchy skrajnie prawicowe, skrajnie lewicowe i ugrupowania islamistyczne - podkreślił BfV. Z tego powodu niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych utworzyło nową kategorię ekstremizmu, obejmującą "delegitymizowanie państwa tam, gdzie zagraża to ochronie konstytucyjnej". To oznacza, że kontrwywiad będzie mógł zbierać informacje i obserwować podejrzanych o tego typu działalność.

BfV obawia się również, że skrajnie prawicowi ekstremiści mogą próbować skierować gniew sfrustrowanych wielomiesięcznymi ograniczeniami Niemców przeciwko instytucjom państwa takim jak policja - pisze agencja Reutera.

Gdy w zeszłym tygodniu Bundestag przegłosował ogólnokrajowy mechanizm wprowadzania restrykcji, w tym godziny policyjnej, przed gmachem parlamentu demonstrowało 8 tys. osób, część z nich starła się z policją. Służby poinformowały później, że w internecie krąży dokument wymieniający z nazwiska posłów, którzy głosowali za przyjęciem ustawy, zatytułowany "Lista śmierci niemieckich polityków". Zaznaczono, że parlamentarzystom nie grozi bezpośrednie niebezpieczeństwo.

Już wcześniej część lub całość ruchu Querdenker została objęta specjalnym nadzorem przez służby specjalne niektórych krajów związkowych, w tym Bawarii i Badenii-Wirtembergii.