Zapisy są ciągłe i nie ma śladów ingerencji ani montażu. Te pierwsze, kluczowe wnioski po analizie dużej części nagrań czarnych skrzynek prezydenckiego tupolewa poznali reporterzy śledczy RMF FM. W Moskwie materiał od kilku dni badają dwaj polscy eksperci z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych.

REKLAMA

Towarzyszy im Tomasz Mackiewicz z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, jeden z prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie katastrofy tupolewa.

Eksperci z krakowskiego instytutu, korzystając ze swojego sprzętu, badają rejestrator CVR nagrywający odgłosy w kokpicie samolotu Tu-154M i oryginalny nośnik pochodzący z tego rejestratora. To kilkadziesiąt metrów taśmy.

Analiza jest bardzo czasochłonna. Badanie zapisu z jednego metra może trwać nawet kilka godzin. Eksperci dziennie pracują po 14-15 godzin. Muszą zdążyć do połowy przyszłego tygodnia. W środę wracają do Polski.

Po przebadaniu trzech czwartych zapisów specjaliści z Krakowa na razie nie zauważyli, by ktoś próbował manipulować nagraniem, wycinać niektóre elementy bądź też doklejać nowe. Co ważne, taśma jest na razie zgodna z kopią, którą już przebadano kilka tygodni temu w Krakowie. To przyspieszy prace nad końcową opinią.

Niewykluczone, że polscy eksperci sami zrobią kopię z badanego materiału tak, by przed podpisaniem się pod ostateczną ekspertyzą porównać go z kopią, którą już mają.