Przedsiębiorcy zarzucający rządowi m.in. nieskuteczność podjętych działań antykryzysowych w proteście przejechali samochodami przez centrum Katowic. W ocenie policji, podczas protestu doszło do naruszenia przepisów - zarówno tych związanych ze stanem epidemii, jak i zasad ruchu drogowego.

REKLAMA

"Nie dla tarczy antykryzysowej, wysokich podatków i bezsensownej biurokracji" - napisali na plakacie organizatorzy protestu, skupieni w grupie "Strajk przedsiębiorców".

Organizatorzy akcji napisali na Facebooku, że protestują mi.in. "przeciwko bezradności i niekompetencji polityków; pozostawieniu faktycznie przedsiębiorców samym sobie; braku realnych i życiowych planów wyjścia gospodarki z zapaści; nakładania na przedsiębiorców nakazów, których nie są w stanie sprostać".

Akcja była wcześniej zapowiada głównie w mediach społecznościowych. Katowicki Urząd Miasta w odpowiedzi na zgłoszenie protestu w postaci przejazdu kolumny ok. tysiąca samochodów, poinformował, że akcja może odbyć się z zachowaniem reguł ruchu drogowego oraz przepisów zawartych w rządowych rozporządzeniach dotyczących stanu epidemii.

Policja oceniła natomiast, że wydarzenie narusza obowiązujące obecnie przepisy dotyczące zakazu zgromadzeń w związku z epidemią koronawirusa. Tej argumentacji nie podzielili organizatorzy protestu.

W akcji wzięło udział ok. 350 osób

W południe zmotoryzowani uczestnicy akcji spotkali się w pobliżu katowickiej Strefy Kultury, skąd w kolumnie samochodów przejechali głównymi arteriami centrum miasta. Jak poinformowała rzeczniczka katowickiej policji Agnieszka Żyłka, w akcji uczestniczyło ok. 350 osób. Jechali ok. 130 pojazdami.

Doszło zarówno do wykroczeń w ruchu drogowym, jak i naruszenia obowiązujących rygorów sanitarnych. Policjanci legitymowali tych uczestników protestu, co do których mieli podejrzenia dokonania takich wykroczeń - powiedziała rzeczniczka.

Ze wstępnych obserwacji policjantów wynika m.in., że naruszone zostały przepisy dotyczące prawidłowej jazdy w kolumnie. Niektórzy protestujący nie stosowali się do sygnalizacji świetlnej, doszło też do jednej niegroźnej kolizji.

Ponadto - jak informuje policja - część protestujących nie miała maseczek oraz nie zachowywała przepisowych odległości między poszczególnymi osobami. W ocenie policji samo zgromadzenie - chociaż legalne w świetle ustawy o zgromadzeniach - nie powinno się odbyć wobec zakazów zawartych w rozporządzeniach dotyczących stanu epidemii.

Policjanci analizują teraz zebrany materiał. Na tej podstawie zdecydują, ilu uczestników zgromadzenia może zostać ukaranych. Możliwe są zarówno mandaty za naruszenie zasad ruchu drogowego, jak i wnioski do sanepidu o kary za naruszenie przepisów sanitarnych.

/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP