Prowadzone w Genewie pod egidą ONZ rozmowy pokojowe ws. Syrii, w których uczestniczą syryjska opozycja i strona rządowa, zostały wstrzymane do 25 lutego. Syryjski rząd ma dopiero podjąć decyzję, czy powrócić do rozmów, a grupujący syryjską opozycję Wysoki Komitet Negocjacyjny (HNC) zapowiada, że wróci do rozmów tylko wtedy, gdy nastąpi zmiana w terenie. Na wstrzymanie rozmów pokojowych zareagowali rzecznik Departamentu Stanu USA oraz szefowie dyplomacji Francji i Niemiec, częściowo winiąc za to armie Syrii i Rosji, które wcześniej przeprowadziły ofensywę na syryjskich rebeliantów.

REKLAMA

Szef rządowej delegacji, ambasador Syrii przy ONZ Baszar Dża'afari wieczorem oskarżył opozycję o wycofywanie się z negocjacji w Genewie, jako powód podając straty poniesione ostatnio przez siły rebeliantów w walkach na terenie kraju. Wcześniej syryjska armia wierna prezydentowi Baszarowi el-Asadowi, przy wsparciu rosyjskiego lotnictwa, przełamała okrążenie wokół dwóch strategicznych wiosek - Nubl i Zahra - obleganych od prawie trzech lat przez siły opozycyjne. Między innymi to doprowadziło do przecięcia ważnej linii zaopatrzenia łączącej rebeliantów z Aleppo na północy kraju z turecką granicą.

Z kolei zdaniem byłego premiera Syrii Riada Hidżaba, który przewodniczy blokowi opozycji, przerwa w negocjacjach jest szansą, by "społeczność międzynarodowa wywarła presję na reżim (Asada) i jego sojuszników". Opozycji zależy na zapewnieniu uwolnienia zatrzymanych Syryjczyków, zakończeniu oblężeń i wstrzymaniu ataków lotniczych na miasta. Hidżab zapowiedział, że delegacja HNC opuści w czwartek Genewę i "nie wróci tu, dopóki nie zobaczy zmian w terenie".

USA, Francja i Niemcy o wstrzymaniu negocjacji ws. Syrii

Częściową winą za wstrzymanie negocjacji przedstawiciele dyplomacji USA, Francji i Niemiec obarczyli armie Syrii i Rosji, które przeprowadziły wcześniej ofensywę na rebeliantów.

Jak stwierdził podczas konferencji rzecznik Departamentu Stanu USA John Kirby, rosyjskie naloty na okolice Aleppo dotknęły prawie wyłącznie opozycjonistów i były częściowo przyczyną wstrzymania rozmów pokojowych. Kirby - jak pisze Reuters - powtórzył apel USA do rosyjskich sił, by "skupiły swoją energię militarną" w Syrii na walce z Państwem Islamskim, a nie "opozycją lub niewinnymi cywilami".

Rzecznik Departamentu Stanu podkreślił przy tym, że za wstrzymanie negocjacji nie wini wyłącznie Rosji, a jedynie wskazuje, że działanie rosyjskiej armii było jednym z czynników.

Także szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius potępił ofensywę, której celem było "okrążenie i zduszenie Aleppo oraz setek tysięcy jego mieszkańców". Wyraził ponadto "pełne poparcie Francji" dla decyzji wysłannika ONZ do Syrii Staffana de Mistury, który informował wcześniej o wstrzymaniu rozmów. Zdaniem Fabiusa, reżim Asada i jego sojusznicy nie wyrażają woli, by przyczynić się do wysiłków na rzecz pokoju.

Również w opinii szefa niemieckiego MSZ Franka-Waltera Steinmeiera ofensywa syryjskiej armii położyła się cieniem na negocjacjach w Genewie.

Z kolei sekretarz stanu USA John Kerry ocenił w swoim oświadczeniu, że trwające ataki syryjskiego rządu są sygnałem chęci militarnego, a nie politycznego rozwiązania konfliktu. Minął już czas, by spełnili istniejące zobowiązania i odbudowali zaufanie społeczności międzynarodowej w ich intencje wspierania pokojowego rozwiązania kryzysu w Syrii - zaznaczył.

Rozmowy w sprawie zakończenia syryjskiego konfliktu formalnie rozpoczęły się w piątek. De Mistura spotkał się wtedy jedynie z delegacją syryjskiego rządu.

Trwający niemal pięć lat konflikt zbrojny w Syrii kosztował już życie ponad 260 tysięcy ludzi.

(edbie)