Tenisistka niemal kompletna - tak o Agnieszce Radwańskiej mówi Martina Navratilova, legenda tenisa, która niedawno dołączyła do sztabu szkoleniowego krakowianki. Według Amerykanki czeskiego pochodzenia, Radwańska "potrzebuje tylko kilku małych poprawek".

REKLAMA

Wcześniej spędziłyśmy razem tylko pięć dni w Miami. Wówczas bardziej chodziło o poznanie siebie nawzajem i zobaczenie, jak ona reaguje na moje rady. Technicznie Agnieszka jest fantastyczna. Potrzebuje jeszcze małych poprawek, to nic wielkiego, kilka spraw tu i tam. Wszyscy mamy jakieś przyzwyczajenia, z których nawet sobie nie zdajemy sprawy. Czasem nie potrafią ich dostrzec również trenerzy, którzy przebywają z danym zawodnikiem codziennie - podkreśliła Navratilova w rozmowie z dziennikarzem "New York Times". Wskazała m.in., że "Agnieszki nie trzeba uczyć uderzeń, bo potrafi pod tym względem wszystko". Bardziej chodzi o to, by wskazać jej, kiedy poszczególne z nich stosować - podkreśliła.

To pierwszy dłuższy wywiad Navratilovej od czasu, gdy na początku grudnia została konsultantką szóstej rakiety świata. Utytułowana Amerykanka przyznała, że już sporo wcześniej myślała o sprawdzeniu się w tej roli, a Radwańska była w gronie zawodniczek, które brała pod uwagę. Będzie jej towarzyszyć przez kilkanaście tygodni w sezonie - taki wymiar współpracy jest w stanie pogodzić ze swoimi innymi obowiązkami zawodowymi i prywatnymi.

Nie sądzę, żebym mogła trenować np. Madison Keys, bo ona potrzebuje szkoleniowca, który częściej będzie pod ręką. Ale Agnieszka jest już niemal kompletnym produktem. Potrzebuje tylko małego "podrasowania". Coś w stylu tego, co Ivan Lendl zrobił z Andym Murrayem. Oczywiście najlepiej jest być ze sobą przez cały sezon, ale nie mogę sobie na to pozwolić. A lepsze, by choć trochę popracować wspólnie, niż wcale. Agnieszka ma świetnego trenera, sparingpartnera i naprawdę dobry team. Ja jestem dodatkiem, a nie brakującym elementem - podkreśliła Navratilova.

Jak mówiła, kluczowym elementem, by jej działanie przyniosło odpowiedni skutek, będzie wyczucie odpowiedniego momentu na udzielanie rad. To tak jak wtedy, gdy komentuje się mecz w telewizji. Nie chcesz powiedzieć za dużo, ale wnieść swój wkład. Trzeba wybrać to, co najważniejsze. Jestem perfekcjonistką i wymagam doskonałości od siebie. Nie mogę tego oczekiwać od kogoś innego. Nie chcę nikogo przestraszyć intensywnością. To cienka granica, która jest uzależniona od reakcji zawodnika. Wciąż poznaję Agnieszkę, a ona mnie. To proces, podczas którego uczymy się, co mówić i kiedy, a czasem też - kiedy czegoś nie mówić - zaznaczyła.

Kiedy dziennikarz "New York Times" zwrócił uwagę, że Polka zawodzi w kluczowych meczach, Navratilova odparła, że właśnie w przezwyciężeniu tej tendencji widzi przede wszystkim swoją rolę. Myślę, że pomocy w tym elemencie ona najbardziej chce ode mnie. Nakładamy na siebie dużą presję i ludzie różnie sobie z tym radzą. Może się wydawać, że ją to nie obchodzi, ale tak nie jest. Pomogę jej w tym - zadeklarowała 58-letnia legenda tenisa, 18-krotna triumfatorka turniejów wielkoszlemowych w singlu.

Nie bez znaczenia dla decyzji Amerykanki o dołączeniu do grona "supertrenerów" był fakt, że wcześniej na taki krok zdecydowało się wiele innych utytułowanych postaci. To oni pchają to wszystko do przodu. Spójrzcie na Keys, która teraz pracuje z Lindsay Davenport. To ma sens tylko wtedy, gdy dawny mistrz przekazuje swoją wiedzę. Nie nauczysz się z książek tego, co przeszła Lindsay, Billie Jean King, ja czy Chris Evert - wygrywając Wielkie Szlemy i zostając numerem jeden na świecie. Możesz sobie wyobrazić, co czułyśmy wtedy, ale nie wiesz tego, bo cię tam nie było. Możesz o tym czytać w książkach, ale była rakieta numer jeden powie ci o tym z własnego doświadczenia. Tego nie da się zastąpić - podkreśliła.

Jak zaznaczyła, ma nadzieję, że jako trenerka przyczyni się do tego, by gra jej nowej podopiecznej była bardziej ofensywna. Niekoniecznie musi to być styl "serwis-wolej", ale chodzi o to, by uderzać piłkę wcześniej. Nie stać dziesięć stóp za linią końcową i czekać, aż ktoś popełni błąd. Staraj się sprawić, żeby coś się wydarzyło, zamiast czekać tylko na to, aż to się stanie. Chcę oglądać kreatywnych zawodników - powiedziała.

Skomentowała również niedawne ważne wydarzenie ze swojego życia prywatnego - w grudniu wzięła ślub ze swoją wieloletnią partnerką Julią Lemigową. Chcę napisać artykuł o tym, jak bardzo zmieniło to moje życie. Czuję się silniejsza. Gdy wypełniam formularze u lekarza, to już nikomu nie muszę się tłumaczyć z tego, że w rubryce "osoba, którą zawiadomić w razie wypadku" wpisuję Julię i jako stopień pokrewieństwa podaję "żona" - zaznaczyła Navratilova.

(edbie)