​Moskiewski sąd rejonowy skazał czterech oskarżonych na więzienia za planowanie ataku terrorystycznego na stację metra. Wszyscy mężczyźni zaprzeczyli swojej winie i twierdzili, że zeznania wymuszono na nich torturami.

REKLAMA

22-letni Muhammadjusuf Aszurow, 27-letni Abduszukur Gulmiżajew z Tadżykistanu, 25-letni Furkat Kuszajew z Uzbekistanu oraz 22-letni Magomed Dawudow z Dagestanu zostali oskarżeni o planowanie zamachu na stacji metra Tiopłyj Stan w czerwcu 2017 roku. Wtedy w Moskwie odbywał się Puchar Konfederacji w piłce nożnej.

Aszurow od 2011 roku sympatyzował z Państwem Islamskim. Wiadomo, że od 2016 roku był w kontakcie z rekruterem ISIS działającym w Rosji. Na początku kwietnia 2017 roku dżihadysta polecił 22-latkowi, aby dokonał ataku terrorystycznego w Moskwie podczas "masowego gromadzenia się ludzi".

Mężczyzna zaczął szukać współpracowników w pracy - w moskiewskiej fabryce Coca-Coli. Cała czwórka spotykała się w lokalnej kawiarni. To w niej mieli zacząć planować atak. Według aktu oskarżenia zamach miał na celu "zdestabilizowanie sytuacji w Federacji Rosyjskiej i wywarcie wpływu na decyzję o wstrzymaniu operacji wojskowej w celu ograniczenia działalności terrorystycznej Państwa Islamskiego w Syrii". Dżihadyści chcieli także, by Rosja wstrzymała przeprowadzanie nalotów na samozwańczy kalifat.

Terroryści zbierali informacje o stacji Tiopłyj Stan. Sprawdzali m.in., jak wyglądają dyżury ochroniarzy i o jakich godzinach odjeżdża metro. W pobliskim sklepie z materiałami budowlanymi kupili - jak zostało napisane w akcie oskarżenia - "komponenty do produkcji materiałów wybuchowych", takie jak np. aceton, nadtlenek wodoru czy śruby.

Postępując zgodnie z instrukcjami rekrutera Państwa Islamskiego, terroryści odebrali broń z leśnych kryjówek. Były to m.in. dwa karabiny AK-47, granaty ręczne i inne materiały mające posłużyć do zbudowania bomby. Oprócz tego dostali czerwony samochód daewoo, który miał im posłużyć do przetransportowania ładunku.

W celu zmylenia służb czwórka islamistów używała szyfru w kontaktach między sobą. Planowany atak nazywali "ślubem", bombę "arbuzem", a sam zamach miał być "grą na weselu".

Według śledczych atak został zaplanowany na 17 czerwca 2017 roku. Dawudow miał udawać pasażera i położyć ładunek wybuchowy przed szklanymi drzwiami na stacji metra, a następnie wrócić do samochodu. Wtedy Aszurow miał zdetonować bombę, a Gulmiżajew i Kuszajew - strzelać do uciekających pasażerów.

Po zamachu cała czwórka chciała skontaktować się z "emisariuszem" Państwa Islamskiego, który miał im pomóc w dostaniu się do Syrii.

Terroryści zostali jednak zatrzymani miesiąc przed planowanym zamachem. Podczas śledztwa przyznali się do winy, ale w sądzie już twierdzili, że zeznania wymuszono na nich torturami.

Oskarżeni mówili, że byli bici, robiono im zastrzyki i obklejano ich taśmą. Nie jestem z żelaza, nie mogłem znieść tortur i podpisałem, co mi dano - mówił Aszurow. Pytałem kilka razy: co się dzieje? Odpowiadali: wkrótce się przekonasz - dodał.

22-latek twierdził także, że owszem, proponowano im przeprowadzenie ataku w Moskwie, jednak "stanowczo odmówili".

Jak informuje "Mediazona", Muhammadjusuf Aszurow został skazany na 19 lat kolonii karnej. Jego wspólnicy zostaną natomiast pozbawieni wolności na 17 lat.