Rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew w wywiadzie dla amerykańskiego tygodnika „Time” wyraził przekonanie, że plan dla Syrii uzgodniony w zeszłym tygodniu, w przededniu Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, nie powstrzyma wojny w tym kraju. Przestrzegł jednocześnie USA i ich arabskich sojuszników przed wysyłaniem do Syrii wojsk lądowych. "Nie zapominajmy, co się stało w Afganistanie" - powiedział nawiązując do amerykańskiej inwazji z 2001 roku.

REKLAMA

Podkreślił, że Rosja nie zamierza wstrzymać bombardowań pozycji rebeliantów w Syrii, dopóki sojusznicy Moskwy w Damaszku nie osiągną pokoju na korzystnych dla siebie warunkach. Oświadczył też, nawiązując do ofensywy sił reżimu syryjskiego w rejonie Aleppo, że celem ataków powinno być nie tylko Państwo Islamskie (IS), ale także rebelianci "którzy biegają z bronią automatyczną". Wszyscy ci rebelianci, to dla Miedwiediewa "bandyci i terroryści" i "bardzo trudno jest nam odróżnić tych bardzo umiarkowanych od tych nie tak bardzo umiarkowanych, dobrych od złych".

W czwartek w Monachium odbyło się spotkanie ministrów spraw zagranicznych kilkunastu państw; brali w nim udział m.in. sekretarz stanu USA John Kerry i szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Ustalony tam plan dla Syrii przewiduje, że w ciągu tygodnia rozpocznie się stopniowe ograniczanie działań wojennych.

Zdaniem Miedwiediewa plan ten daje nieco nadziei na osiągnięcie porozumienia w sprawie przyszłości Syrii, zasad i uczestników dialogu wewnątrzsyryjskiego i w sprawie zawieszenia broni. Rosyjski premier, zapytany kiedy zakończy się ofensywa sił syryjskich w rejonie Aleppo, prowadzona przy wsparciu rosyjskiego lotnictwa, odpowiedział: Myślę, że wszystko to będzie się musiało skończyć, kiedy nastanie pokój.

"Time" podkreśla, że warunki tego pokoju, wymienione przez Miedwiediewa, pokazują, "jak bardzo jest on poza zasięgiem". Po pierwsze, prezydent Syrii Baszar el-Asad musiałby przystąpić do negocjacji z siłami rebeliantów "zdolnymi osiągnąć porozumienie". Skład tej grupy trzeba dopiero określić. Następnie uczestnicy negocjacji musieliby porozumieć się w sprawie politycznej struktury Syrii i procesu demokratycznych reform. Musieliby też określić rolę Asada w przyszłej Syrii. Dopiero wtedy - zdaniem Miedwiediewa - powinny się zakończyć walki.

"Time" podkreśla w tym kontekście, że Asad nie ma obecnie zamiaru wstrzymywać walk. Jego celem jest odbicie terytoriów zajętych przez rebeliantów, którzy od 2011 roku usiłują go obalić. Tygodnik dodaje, że Miedwiediew dał do zrozumienia, iż Moskwa nie zgodzi się na podzielenie Syrii między Asada i opozycję. Nikt z nas nie potrzebuje drugiej Libii, która rozpadła się na kawałki... - powiedział rosyjski premier.

Miedwiediew przestrzegł USA i ich arabskich sojuszników przed wysyłaniem do Syrii wojsk lądowych. "Nie zapominajmy, co się stało w Afganistanie - powiedział nawiązując do amerykańskiej inwazji z 2001 roku. - Wciąż nie mogą stamtąd wyjść. Gdy tylko konflikt wejdzie w fazę operacji lądowych, staje się konfliktem bez końca. I to jest niebezpieczne. Nie róbcie tego. Nie wykorzystujcie tego nawet jako taktyki straszenia".

"Time" odnotowuje, że wydaje się, iż Moskwa trzyma się na razie tej linii i nie planuje wysłania dużych sił lądowych na wojnę w Syrii.

(mal)