​To tylko kwestia czasu zanim poznamy tożsamość drugiego mężczyzny oskarżonego o atak na byłego rosyjskiego szpiega, Siergieja Skripala i jego córkę. Pierwszy został zidentyfikowany jako pułkownik Anatolij Czepiga. Dokonali tego dziennikarze śledczy z serwisu Bellingcat. W działania te zaangażowany był także brytyjski dziennik "The Daily Telegraph".

REKLAMA

Na razie władze nie kontentują tych doniesień. Identyfikacji dokonali dziennikarze, a nie wywiad i być może to jest powodem tej powściągliwości. Jak podaje BBC, powołując się na anonimowe źródła, Londyn nie podważa ustaleń dziennikarzy.

Zdaniem komentatorów, jeśli jednym z podejrzanych faktycznie jest pułkownik Anatolij Czepiga, byłby to niepodważalnym dowód zaangażowania Kremla w zamach na Skripalów. Oznaczałoby to również, że prezydent Władimir Putin kłamał twierdząc, że dwaj podejrzani Rosjanie są cywilami.

Podejrzani udzielili wywiadu telewizji Russia Today, w którym opowiadali o swej wycieczce do Salisbury. Jak zapewniali - udali się do tego miasta, by za namową przyjaciół obejrzeć tamtejszą katedrę. W nieprzekonywujący sposób przytaczali fakty zaczerpnięte z Wikipedii. Mężczyźni kategorycznie zaprzeczyli podczas wywiadu jakoby mieli cokolwiek wspólnego z zamachem na byłego agenta.

Obaj zostali zarejestrowani przez kamery ulicznego monitoringu w pobliżu domu Skripala. Co znaczące, ślady nowiczoka, którym otruto Skripalów, znaleziono w pokoju hotelowym w Londynie, w którym zatrzymali się Rosjanie.

Według ustaleń serwisu śledczego Bellingcat, w 2014 roku Czepiga otrzymał z rąk rosyjskiego prezydenta medal Bohatera Federacji Rosyjskiej, a jego nazwisko umieszczono na pomniku w szkole wojskowej do której uczęszczał. Prawdopodobnie wyróżniono go w ten sposób za zasługi odniesione podczas konfliktu na Ukrainie. 39-letni mężczyzna walczył także w Czeczenii.

(az)