Polscy siatkarze i trener Vital Heynen nastawiają się na to, że na czwartkowym półfinale mistrzostw Europy skończy się ich seria zwycięstw 3:0 w tej imprezie. "Byłbym zdziwiony, gdyby ten mecz zakończył się w trzech setach" - zaznaczył środkowy Jakub Kochanowski.

REKLAMA

W środę biało-czerwoni odbyli pierwszy trening w Arenie Stozice. Słoweńcy grają w tej hali od początku czempionatu Starego Kontynentu.

To duży atut rywali, że pozostają jak na razie przez cały turniej w jednym miejscu, grają też na własnym terenie. Chciałbym być na ich miejscu. Ale tego nie możemy zmienić. Nie lubię systemu z 24 drużynami. Za dużo jest podróży i to nieraz dalszych, gra w wielu halach. Nie sądzę, by to pomagało siatkówce - ocenił Heynen.

Dodatkowo jego podopieczni do Lublany dotarli we wtorek z kilkugodzinnym opóźnieniem. Poranny lot z Amsterdamu, na który bilety mieli zakupione mistrzowie świata, został odwołany z powodu zawieszenia działalności słoweńskich linii lotniczych. W zastępstwie rządowy samolot udostępnił im premier Mateusz Morawiecki.

Gdyby nie te kłopoty, to podróż trwałaby dużo krócej i mielibyśmy dużo więcej czasu w hotelu na miejscu, żeby odpocząć. Koniec końców zdążyliśmy zrobić we wtorek trening na siłowni i położyć się o normalnej porze do łóżek. Myślę, że dziś czujemy się podobnie jakbyśmy się czuli przy normalnym planie podróży - podsumował Kochanowski. Jak dodał, zajęcia na siłowni były obowiązkowe, ale każdy z siatkarzy dostał specjalne zadanie. Mieliśmy tak dobrać sobie ćwiczenia spośród tych przepisanych przez trenera na początku przygotowań, żeby dziś czuć się jak najlepiej - relacjonował.

Jeszcze we wtorek późnym wieczorem Europejska Konfederacja Siatkówki (CEV) poinformowała, że - by uniknąć ponownie takich kłopotów - w piątek zarówno Polacy, jak i Słoweńcy polecą do Paryża na finał i mecz o brąz czarterem. W środowe popołudnie informację tę potwierdził PZPS. To będzie duża wygoda, bo cała procedura przy czarterach przebiega znacznie sprawniej niż przy komercyjnych liniach - ocenił Kochanowski.

Środkowy PGE Skry Bełchatów chwalił lublańską halę. Są dwa elementy, które sprzyjają przy grze w siatkówkę - sufit pomalowany na ciemny kolor i bliskość trybun. Ten obiekt spełnia oba kryteria - ocenił.

Zarówno w Rotterdamie, Amsterdamie, jak i w Apeldoorn polscy kibice byli bardzo dużą siłą. W czwartek po raz pierwszy na meczu biało-czerwonych w tych ME większość stanowić mają sympatycy rywali.

Na tyle długo każdy z nas gra w siatkówkę, że przywykliśmy już do tego, że trybuny nie zawsze są za nami - zapewnił Kochanowski.

W sierpniu drużyny te zmierzyły się w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk - Polacy wygrali w Gdańsku 3:1. Reprezentacyjny środkowy spodziewa się, że półfinał będzie trudniejszy niż tamto spotkanie. Ma też świadomość, że Słoweńcy są znacznie bardziej wymagającym rywalem niż choćby przeciwnicy grupowi mistrzów świata w tym czempionacie Starego Kontynentu.

Wyjdziemy z nastawieniem, by ten mecz wygrać, ale to jednak nie jest - nie obrażając oczywiście nikogo - Czarnogóra ani żaden z takich zespołów. To będzie na pewno dużo większy opór. Ja osobiście byłbym zdziwiony, gdyby ten mecz skończył się w trzech setach. Nastawiamy się na ciężką walkę - zaznaczył.

Heynen zwrócił uwagę, że cały wyjściowy skład rywali to doświadczeni zawodnicy prezentujący wysoki poziom. Oni bardzo dobrze bronią, to może być długie spotkanie. W przeciwieństwie do Niemców jednak nie mają szerszego składu. Jeśli u Słoweńców wyłączysz z podstawowego składu jednego czy dwóch zawodników, to już jest inna gra - zastrzegł.

W ćwierćfinale współgospodarze tych ME pokonali broniących tytułu Rosjan 3:1. Belgijski szkoleniowiec liczy, że to zadziała na korzyść biało-czerwonych. Gdy zagrasz bardzo dobry mecz, to co się dzieje w kolejnym? Zagrasz gorzej. To się stało z Niemcami, którzy w 1/8 finału pokazali się z dobrej strony, a potem w ćwierćfinale z nami już wypadli słabiej - przypomniał.

Ze Słoweńcami Polacy zmierzą się teraz w trzeciej edycji ME z rzędu. W 2015 roku przegrali z nimi w ćwierćfinale, a dwa lata temu w barażu o 1/8 finału.

Nie jest ważne, czy rywale się zmienili od tego czasu czy nie. Zawsze powtarzam, że jak my zagramy swoją siatkówkę, to jest mało drużyn na świecie, które mogą się nam przeciwstawić i nas pokonać. Trzeba to jednak jeszcze pokazać na boisku i tu udowodnić własną wartość. Miejmy nadzieję, że tak będzie - zaznaczył Michał Kubiak.