Do komisji przy wojewodzie mazowieckim wpłynęła pierwsza skarga od pacjenta domagającego się odszkodowania od szpitala - dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz. Chodzi o tańszą i szybszą od sądowej procedurę dochodzenia swoich praw. Problem polega na tym, że szpitale ciągle nie są ubezpieczone na wypadek przegranej.

REKLAMA

Szpitale, które nie mają polis, będą musiały płacić odszkodowania z własnej kieszeni. Na Mazowszu to aż 170 z prawie 200 placówek. Choć przymus wykupienia dodatkowego ubezpieczenia obowiązuje już dwa miesiące - szpitale nadal są "w kropce". Wysokość składek zaproponowana przez PZU jest dla nich nie do przyjęcia. A Ministerstwo Zdrowia, choć niby drugi miesiąc prowadzi negocjacje z ubezpieczycielem, do dziś nic nie wskórało.

Dotychczas problem był dość wirtualny, bo pacjenci nie składali skarg. Teraz pacjent z Mazowsza skarży placówkę za uszkodzenie ciała. Problem staje się jak najbardziej wymierny, gdyż można go przeliczyć na pieniądze. Jeśli komisja uzna, że pacjent z Mazowsza ma rację, może dostać nawet 100 tysięcy złotych odszkodowania.

Chodzi o obowiązujący od 1 stycznia przepis, który nakłada na szpitale obowiązek wykupienia dodatkowego ubezpieczenia, które pokryłoby koszty ewentualnych odszkodowań. Problem w tym, że takie ubezpieczenie oferuje tylko jedna firma - inne boją się ryzykować.

Dyrektorzy szpitali twierdzą, że stawki ubezpieczenia są za wysokie. Jedni czekają więc z podpisaniem umowy, inni próbują negocjować z ubezpieczycielem.