"CBŚ właśnie przeszukuje dom moich rodziców. Ojciec po zawale i wszczepieniu bajpasów źle to znosi" - napisał na Twitterze biznesmen Marek Falenta, podejrzany w aferze podsłuchowej. Według śledczych, właśnie on stoi za potajemnymi nagraniami prywatnych spotkań najważniejszych osób w państwie.

REKLAMA

Dopytywany przez dziennikarza RMF FM Marka Balwajdra o podstawę prawną przeszukania, Falenta podał, że zleciła je prok. Anna Hopfer z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która zajmuje się sprawą podsłuchów.

Szukają taśm - dodał:

Chcą przykryć protesty górnicze albo to zemsta za to, że udzieliłem wywiadu do następnego "Wprost" - stwierdził biznesmen w późniejszym wpisie:


W czerwcu "Wprost" opublikował nagrania podsłuchanych rozmów najważniejszych osób w państwie, m.in. ówczesnego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z szefem NBP Markiem Belką. Z ustaleń prokuratorów wynika, że od lipca 2013 roku w dwóch warszawskich restauracjach podsłuchano w sumie kilkadziesiąt osób z kręgu polityki i biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych.

Pod koniec czerwca zarzuty w tej sprawie usłyszeli biznesmeni Marek Falenta i Krzysztof Rybka oraz pracownicy restauracji Łukasz N. i Konrad L. Prokurator zarzucił Falencie i Rybce współsprawstwo - wraz z Łukaszem N. i Konradem L. - w popełnieniu czynów polegających na nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom.

Falenta nie przyznał się do zarzutów. Zapewnia, że jest niewinny.