"Rajd wymaga wielkiej precyzji. To są stare, poniemieckie drogi, otoczone przez drzewa - to budzi respekt!" - mówi Maciej Wisławski w rozmowie z RMF FM. Legendarny pilot rajdowy wraca na trasy mistrzostw Polski. W piątek w Świdnicy rusza pierwsza runda nowego sezonu: Rajd Świdnicki-Krause.

REKLAMA

Maciej Jermakow, RMF FM: Pamiętasz, który to twój sezon mistrzostw Polski?

Maciej Wisławski: Pamiętam! To będzie chyba 30. sezon permanentnego startowania w mistrzostwach Polski, może z wyjątkiem dwóch sezonów, które jeździłem w takiej niepełnej wersji.

Mistrzostwa Polski ci się nie nudzą?

Nie, mimo że te odcinki specjalne się powtarzają, to każdy rajd jest dla mnie nowym wyzwaniem.

Wracasz na trasy z kierowcą, z którym już kiedyś startowałeś...

Tak, jechałem z Maćkiem Lubiakiem w latach 2003 - 2006. W tym roku zaczynamy od Rajdu Rzeszowskiego, wcześniej być może wystartujemy w Rajdowych Mistrzostwach Śląska. Chcemy aby Maciek "wjeździł" się w samochód, żeby się z nim zaprzyjaźnił. To auto to Subaru Impreza w specyfikacji Open N.

Rajd Świdnicki przed nami. Impreza wyjątkowa bo kierowcy pojadą po legendarnych trasach...

Tak! Przede wszystkim jeden odcinek jest najsłynniejszy - Walim-Rościszów ze słynnymi dwoma nawrotami przed samą metą. Tam zawsze pojawiają się tysiące kibiców. Tam każdy z kierowców jedzie szybciej niż potrafi.

Masz jakieś jedno, szczególne wspomnienie związane z "Patelniami walimskimi"?

Kilka razy jechaliśmy tam bokiem do przodu, kiedyś też tyłem do przodu! Pamiętam, że z Krzyśkiem Hołowczycem jechaliśmy Celicą i na wyjściu z lewego nawrotu zmietliśmy wszystkie barierki i przelecieliśmy - jak to się mówi - po odciskach stojących tam kibiców.

Co jest najważniejsze, aby odnieść w tym rajdzie sukces?

Rajd wymaga wielkiej precyzji. Niektóre partie są piekielnie szybkie, na kilku łukach na zjazdach nawet te teoretycznie słabsze samochody przekraczają 180 km/h. To są stare, poniemieckie drogi, otoczone przez drzewa - to budzi respekt!