Polscy siatkarze pokonali w Lipsku Niemców 3:1 (25:19, 21:25, 25:14, 25:23) w swoim drugim meczu ostatniego turnieju Ligi Narodów fazy interkontynentalnej. Biało-czerwoni, którzy odnieśli 10. zwycięstwo w rozgrywkach, są już blisko awansu do Final Six.

REKLAMA

Dorobek podopiecznych Vitala Heynena uzupełniają cztery porażki. Po wygranej nad gospodarzami imprezy awansowali na czwarte miejsce, wyprzedzając Francuzów, którzy mają o jedno zwycięstwo mniej, a o punkt więcej. Pierwszym kryterium przy ustalaniu kolejności w tabeli jest bowiem liczba triumfów.

"Trójkolorowi" w sobotę późnym wieczorem czasu polskiego zmierzą się w Brasilii z Włochami. Jeśli mająca na koncie osiem wygranych szósta w stawce Italia przegra to spotkanie, to biało-czerwoni będą już pewni występu w turnieju finałowym.

Biało-czerwoni występ w Lipsku zaczęli od zwycięstwa nad Japończykami 3:1. Późnym wieczorem pomocną dłoń wyciągnęli Włosi, którzy przegrali z Kanadyjczykami 1:3.

Mistrzowie świata narzekali po spotkaniu z Azjatami, że mimo upału w ich pokojach hotelowych nie działa klimatyzacja. Za to zrewanżowali się Niemcom na boisku.

Drużyny te zmierzyły się także towarzysko na początku sezonu reprezentacyjnego w Gliwicach. Wówczas gospodarze wygrali 3:0, a dodatkowego seta rozstrzygnęli na swoją korzyść goście. W LN sytuacja obu ekip jest znacząco różna. Polacy walczą o przepustkę do Final Six, a zespół prowadzony przez słynnego Włocha Andreę Gianiego wygrał zaledwie trzy pojedynki i zajmuje 14. miejsce w tabeli.

Heynen w wyjściowym składzie postawił na wielu młodych zawodników - Marcina Janusza, Piotra Łukasika, Tomasza Fornala, Norberta Hubera oraz Bartosza Filipiaka, który dzień wcześniej zaliczył debiut w seniorskiej reprezentacji. Swoim doświadczeniem grupę tę wsparli Karol Kłos oraz Damian Wojtaszek. Po stronie miejscowych od początku grał m.in. znany z Jastrzębskiego Węgla Christian Fromm, a w dalszej części spotkania dołączyli do niego na boisku inny zawodnik tego klubu Lukas Kampa oraz broniący barw Trefla Gdańsk Ruben Schott.

Niemcy niezamierzenie wykazali się dużą gościnnością - aż 33 punkty oddali Polakom po własnych pomyłkach. Wiele z nich zanotowali w pierwszej odsłonie. Wówczas szczególnie szwankowała u ich zagrywka. Partia ta w dużym stopniu była popisem skuteczności Łukasika, dobrze przeważnie radził sobie też Filipiak. Po drugiej stronie siatki zaś liderem był Simon Hirsch. Biało-czerwoni przez cały czas utrzymywali bezpieczną, kilkupunktową przewagę i bez żadnego zagrożenia objęli prowadzenie w tym meczu.

Drugi set był potwierdzeniem słów, że siatkówka to gra błędów. Obie drużyny zaliczały ich sporo i przez pewien czas żadna z nich nie była w stanie odskoczyć przeciwnikom. Udało się to potem gospodarzom, którzy przegrywając 11:13 - z pomocą mających słabszy okres w grze mistrzów globu - zdobyli sześć punktów z rzędu. Polacy zmniejszyli stratę do dwóch "oczek" (18:20), ale końcówka należała do przeciwników.

Przebieg tej partii okazał się skutecznym zimnym prysznicem dla biało-czerwonych, którzy wrócili następnie na właściwe tory. Niemcy zaś znów zaczęli popełniać błędy. Pierwszoplanową postacią w zespole Heynena znów był Łukasik, który wykazywał się również w bloku i przepychance pod siatką. Set zakończył się wyraźną przewagę gości - 25:14.

Pecha w pierwszej akcji czwartej odsłony miał Fornal, który doznał urazu stawu skokowego. Do połowy partii utrzymywała się przeważnie zacięta walka. Od stanu 16:16 Polacy zdobyli trzy punkty z rzędu przy dużym udziale Łukasika. Chwilę później roztrwonili przewagę i nawet pozwolili rywalom objąć prowadzenie. Kluczową postacią w zaciętej końcówce był Aleksander Śliwka, który zdobył dwa punkty z rzędu dla biało-czerwonych, a meczbola efektownym zbiciem ze środka wykorzystał Kłos.

Zagwarantowane miejsce w turnieju finałowym, który odbędzie się w dniach 10-14 lipca w Chicago, mają - jako gospodarze - Amerykanie. Obecnie zajmują siódmą lokatę i jeśli nie awansują wyżej, to skład uczestników uzupełni pięć czołowych ekip.

Polacy rywalizację w fazie interkontynentalnej zakończą niedzielnym meczem z Portugalczykami.