Nie podobają mi się umizgi do SLD - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Lech Wałęsa. Nie o taki wynik dla PO walczyłem - przyznaje. Mogłem jednak startować. Z tymi partnerami bym sobie poradził. Tusk też mógł startować, ale się trochę zagapił. Jeśli Pawlak poprze Kaczyńskiego, należałoby go dla porządku wyrzucić z koalicji - dodaje.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Lech Wałęsa: Koalicja PO z SLD? Nie przeżyłbym tego

Konrad Piasecki: Komorowski 41, Kaczyński 36,5 proc. Powie pan: "nie o taki wynik walczyłem"?

Lech Wałęsa: Dokładnie tak.

Konrad Piasecki: Niespełna 5 procent różnicy - fatalna wróżba dla Komorowskiego.

Lech Wałęsa: Tak się wydaje.

Konrad Piasecki: Wydaje się panu, że Jarosław Kaczyński wygra te wybory?

Lech Wałęsa: Byłoby to wielkie nieszczęście. Ostrzegałem kiedyś w podobnej sytuacji i teraz znów ostrzegam. Tylko że coraz mniej jestem słuchany.

Konrad Piasecki: Ostrzega pan, ale Jarosław Kaczyński to już jest inny Jarosław Kaczyński. Tak twierdzi.

Lech Wałęsa: Proszę pana, nie można eksperymentować, kiedy oddaje się losy swoje i kraju, na takie eksperymenty, że ktoś się zmienił, a jutro się znów zmieni.

Konrad Piasecki: Jarosław Kaczyński to dzisiaj byłby eksperyment?

Lech Wałęsa: Tak i dlatego ja ostrzegałem i ostrzegam - to niedobry wybór.

Konrad Piasecki: Może czasami trzeba poeksperymentować.

Lech Wałęsa: Demokracja powinna trenować różne układy, może pan ma rację.

Konrad Piasecki: Pan jest psychicznie gotów na zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego?

Lech Wałęsa: Mnie już nic w życiu nie zaskoczy po mojej drodze politycznej.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że to realny scenariusz, to zwycięstwo?

Lech Wałęsa: W demokracji prawie wszystkie takie rzeczy są prawdopodobne.

Konrad Piasecki: A jak rzeczywiście się taki scenariusz zrealizuje, będzie pan miał żal i pretensje do Donalda Tuska, że nie wystartował?

Lech Wałęsa: On był w sytuacji, w której właściwie nie mógł inaczej postąpić. W pewnym momencie mógł, widząc, że lepiej byłoby gdyby startował, ale zagapił trochę.

Konrad Piasecki: Po 10 kwietnia mógł powiedzieć, że zmienił decyzję, że sytuacja wymaga od niego startu.

Lech Wałęsa: Tak, tylko wie pan - dzisiaj to tak sobie mówimy, a wtedy to byśmy mówili w drugą stronę.

Konrad Piasecki: Tusk byłby mniej bezradny w starciu z Kaczyńskim niż Komorowski?

Lech Wałęsa: Nie no, Komorowski to jest taki typ charakteru. On wyjątkowo pasuje na dzisiejsze czasy, czasy, kiedy trzeba negocjować, trzeba układnie, rozważnie... Ale naród odbiera to inaczej, naród mówi, że kiedy będzie ktoś tam bardziej walczył, to nam się tam uda gdzieś z boku więcej załatwić.

Konrad Piasecki: Ale w takim razie, jeżeli to jest taki idealny kandydat, dlaczego nie powoduje, że ludzie się w nim zakochują? Bo chyba nie powoduje.

Lech Wałęsa: Nie powoduje, tak. Ale wie pan, takie są czasy, jednak te reformy są trudne, te kryzysy i ten kapitalizm w jakichś takich początkach... On powoduje co najmniej zawiść, pretensje, nie wszyscy startowali, niektórzy się zagapili... I to powoduje właśnie dużo niezadowolenia różnego. I to się przekłada na takie odbiory, a demagodzy, populiści typu Staniszkis czy polityk Rydzyk - robią swoje.

Konrad Piasecki: Ale pan ma też takie poczucie, że Bronisław Komorowski to jest kandydat, w którym trudno się rozkochać, który trudno wywołuje taki entuzjazm?

Lech Wałęsa: Tak, ale tu nie chodzi o entuzjazm. To chodzi o to, jak będzie reprezentował interesy, jak będzie układał się z Rosją i innymi państwami. Przecież Kaczyński tego nie ułoży w życiu. Zapłacimy dużą cenę, jeśliby nieszczęście się stało i Kaczyński by wygrał.

Konrad Piasecki: Tylko że pan doskonale wie, że wybory prezydenckie to jest w duże mierze wybór serca, wybór emocji, a mniej wybór takiego wyrachowania politycznego.

Lech Wałęsa: Tak, to też prawda. Tylko, wie pan, niesmaku było dużo przy tamtym Kaczyńskim i po co nam to, kiedy możemy odzyskać naszą pozycję pierwszego kraju reformującego się.

Konrad Piasecki: Komorowski roztrwonił te sondaże i tę silną pozycję, którą miał u progu kampanii?

Lech Wałęsa: Nie, tylko populiści, demagodzy - jak mówię - robili swoje, jeździli po Stanach. Przecież tam polityk Rydzyk ciągle siedzi w Stanach i "dulary przecie zbiero". Opowiada te dyrdymały swoje i wielu ludzi się na to nabiera.

Konrad Piasecki: To może pan powinien wystartować. Nie żałuje pan, że pan jednak nie wystartował?

Lech Wałęsa: Ja nie mogłem wystartować, kiedy byli Kaczyńscy i polityk Rydzyk. Wtedy za dużo straciłbym siły na odgryzanie się. Szkoda było mojej energii na pracę do tyłu. Nie przewidziałem, że z tymi partnerami bym sobie poradził.

Konrad Piasecki: A poradziłby pan sobie, czy nie?

Lech Wałęsa: Oczywiście.

Konrad Piasecki: Czyli wygrałby pan te wybory?

Lech Wałęsa: Jeśli naród by mnie tym razem zrozumiał, to tym razem tak. Przecież przewidywałem wszystkie rzeczy, nawet los Kaczyńskich.

Konrad Piasecki: Ma pan jakąś radę dla Komorowskiego, jak powalczyć o serce lewej nogi? Bo teraz od niej wszystko zależy.

Lech Wałęsa: Lewa noga zachowa się praktycznie, bez względu na to, co powiedzą przywódcy. Ona nie jest sterowalna tak bardzo, jak niektórzy uważają.

Konrad Piasecki: Ale zachowanie praktyczne to jest poparcie dla kogo?

Lech Wałęsa: Oczywiście, że bardziej na Komorowskiego, bo wiedzą, że jest odpowiedzialny, a Kaczyński jest nieodpowiedzialnym, niebezpiecznym politykiem,

Konrad Piasecki: A nie ma w panu takiego odruchu niechęci wobec umizgów do SLD i jego elektoratu?

Lech Wałęsa: To mi się nie podoba.

Konrad Piasecki: Ale nie mają też innego wyjścia.

Lech Wałęsa: Przy tak uprawianej polityce właściwie nie ma innego wyjścia, ale ja bym tego nigdy nie robił.

Konrad Piasecki: A może zagrać va banque i wziąć ich od razu do koalicji, zrobić Napieralskiego ministrem albo wicepremierem?

Lech Wałęsa: Tego też bym nie przeżył.

Konrad Piasecki: Naprawdę?

Lech Wałęsa: Naprawdę. To nie chodzi o ludzi. Do ludzi nie mam pretensji, większość z nich jest dobrze przygotowanych. Jednak bawimy się w partie polityczne, bawimy się w programy, bawimy się w różnice, to nie zamazujmy tego. Tak nie wolno. Kto będzie chciał gdzieś kandydować, jak będziemy wybierać z innej partii. To zróbmy ponadpartyjny blok rządzenia w Polsce.

Konrad Piasecki: To pański pomysł sprzed lat.

Lech Wałęsa: Tak, tylko że mówiłem o bezpartyjnym bloku z prawej strony. Nie mówiłem o lewicy, a tutaj się teraz wciąga lewicę.

Konrad Piasecki: Tylko że z drugiej strony widać, że z tym PSL-em jakoś nie idzie. Waldemar Pawlak zdaje się poprze Jarosława Kaczyńskiego. No i co wtedy zrobić?

Lech Wałęsa: Popełnili błędy i tym sposobem po raz pierwszy chyba będą na boku w następnych wyborach samorządowych.

Konrad Piasecki: PSL?

Lech Wałęsa: Tak, a ja im tak bardzo ufałem i pomagałem.

Konrad Piasecki: A jeśli Pawlak rzeczywiście zaapeluje do swoich zwolenników, żeby głosowali na Kaczyńskiego, to co z nim zrobić?

Lech Wałęsa: Nic się nie da zrobić, czekać aż będzie zmarginalizowany do końca.

Konrad Piasecki: Ale wyrzucać go z koalicji?

Lech Wałęsa: Dla porządku należałoby to zrobić, ale to trzeba by porządek po obu stronach brać.

Konrad Piasecki: Stawia pan, że kto wygra drugą turę?

Lech Wałęsa: Nie mam wątpliwości - Komorowski, to jasne.