Drugi konwój humanitarny, który Rosja zamierza wysłać na wschód Ukrainy, "nie będzie ostatnim" - oświadczył rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Zapewnił też, że Rosja nie jest zainteresowana rozpadem Ukrainy ani konfrontacją z zagranicznymi partnerami.

REKLAMA

Mamy podstawy liczyć, że znajdziemy rozwiązania techniczne i logistyczne, aby wysłać drugi konwój humanitarny na południowy wschód Ukrainy w najbliższym czasie i jestem pewny, że nie będzie on ostatnim - powiedział Ławrow na konferencji prasowej.

Deklaracja padła kilka godzin po wypowiedzi rzecznika Kremla, Dmitrija Pieskowa, który zapewniał, że rosyjska pomoc humanitarna będzie dostarczona "pod egidą Czerwonego Krzyża i w pełnej współpracy z ukraińskimi władzami".

O tym, że Rosja w najbliższych dniach chce wysłać drugi konwój z pomocą humanitarną dla mieszkańców wschodniej Ukrainy, Ławrow poinformował w poniedziałek. Podał, że MSZ Rosji w niedzielę skierowało już oficjalną notę do resortu dyplomacji Ukrainy, w której zawiadomiło o zamiarze wysłania kolejnego konwoju z pomocą humanitarną i przekazało spis towarów przygotowywanych do transportu.

Ławrow dodał, że strona rosyjska poinformowała o tych planach także Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK). Przekazał również, że kolumna pojechałaby tą samą drogą, którą w piątek pomoc humanitarną do Ługańska dostarczył pierwszy konwój.

Wjazd pierwszego transportu na terytorium Ukrainy nastąpił bez zgody władz w Kijowie. Ukraińska Straż Graniczna twierdziła, że Rosjanie nie zezwolili Ukraińcom na skontrolowanie większości pojazdów, które wjechały na terytorium ich państwa. UE oceniła, że doszło do naruszenia granicy Ukrainy. Wjazd konwoju potępił Waszyngton, a także sekretarz generalny NATO.

"Rosja nie jest zainteresowana rozpadem Ukrainy"

Ławrow zapewnił też w środę, że Rosja nie jest zainteresowana rozpadem Ukrainy. Oznajmił, że Rosja w "pełni respektuje rezultaty" nieuznawanych przez społeczność międzynarodową referendów przeprowadzonych w maju w Ługańsku i Doniecku na wschodzie Ukrainy. Jak dodał, strona rosyjska opowiedziała się za tym, aby "praktyczna realizacja wszystkiego, co przegłosowali obywatele południowego wschodu Ukrainy, przebiegała na drodze procesu negocjacji" z władzami w Kijowie.

We wspólnym interesie jest "ochrona znacznej rosyjskiej ludności na Ukrainie, aby kraj ten był dla Rosjan komfortowy". Chcemy, żeby Rosjanie na Ukrainie wspólnie z Ukraińcami, Węgrami, Rumunami żyli tak, jak do tego przywykli, żeby byli szanowani, a ich prawa były respektowane - mówił.

Zapewnił, że Rosja nie jest zainteresowana konfrontacją i podsycaniem "spirali sankcji" w związku z konfliktem na Ukrainie. Powiedział też, że ataki na Rosję "przybrały nieadekwatny charakter" na długo przed wybuchem konfliktu ukraińskiego. Wszystko zaczęło się znacznie wcześniej niż na wiosnę tego roku - wskazał.

Od początku kryzysu ukraińskiego Moskwa jest oskarżana przez Kijów i kraje Zachodu o wspieranie separatystów w Ługańsku i Doniecku. Rosja przedstawia natomiast konflikt jako wewnętrzny kryzys Ukrainy. We wtorek w Mińsku, gdzie odbył się szczyt UE-Ukraina-Unia Celna, rosyjski prezydent Władimir Putin zaznaczył, że uzgodnienie porozumienia o wstrzymaniu ognia na wschodzie kraju jest "sprawą Ukrainy", ale Rosja może wnieść swój wkład do dialogu pokojowego.

(mpw)