Zdzisław Kręcina został odwołany ze stanowiska sekretarza generalnego PZPN. O decyzji zarządu związku, która zapadła na nadzwyczajnym posiedzeniu, poinformował szef piłkarskiej centrali Grzegorz Lato. Poza tym, że Kręcinę odwołano na jego wniosek, nie chciał ujawnić żadnych szczegółów. Tyle mam państwu do powiedzenia - rzucił na koniec krótkiego spotkania z dziennikarzami.

REKLAMA

Wiadomo jednak, że głosowanie było tajne, a decyzja nie zapadła jednomyślnie.

Nieco bardziej rozmowny był członek zarządu Jacek Masiota. Jak stwierdził, Zdzisław Kręcina "przeprosił zarząd za swoje zachowanie", które odbiło się negatywnie na wizerunku PZPN (chodzi o tzw. aferę taśmową). Masiota poinformował również, że apelował o dymisję Grzegorza Laty, ale ani sam prezes, ani inni członkowie zarządu nie zgodzili się na taki krok, bo uważają, że nie powinno się podejmować tego typu działań na krótko przed Euro 2012. Generalnie jednak działacz jest z decyzji zarządu związku zadowolony: Uważam, że to jest ruch w dobrym kierunku - to oznacza, że PZPN potrafi sam się oczyszczać.

"Odwołanie Kręciny poszło gładko"

Nie było gwałtownej dyskusji nad odwołaniem Zdzisława Kręciny - tak posiedzenie zarządu podsumował członek tego gremium Zbigniew Lach. Jesteśmy zadowoleni z efektów tego spotkania. Prezes Grzegorz Lato w ogóle się nie odzywał, zaś pan Kręcina przyjął ze zrozumieniem argumenty, jakie przeciwko niemu wytoczyliśmy - opisywał Lach. Dodał, że wystarcza mu odwołanie sekretarza generalnego: Nie żądam głowy prezesa Laty.

Wszystko zależało od Laty

Wniosek o odwołanie Kręciny mógł postawić tylko Lato. Gdyby tego nie zrobił, część członków 17-osobowego zarządu miała - według zapowiedzi - podać się do dymisji.

Burzę wokół PZPN wywołała publikacja nagrań zarejestrowanych przez Grzegorza Kulikowskiego, które miałyby sugerować, że Grzegorz Lato i Zdzisław Kręcina mogli dopuścić się korupcji przy jednym z przetargów na budowę nowej siedziby związku. Sprawa wyszła na jaw tuż przed piątkowym Walnym Zgromadzeniem PZPN, ale delegaci odrzucili wtedy wniosek o dopisanie do porządku obrad głosowania nad odwołaniem Laty. Obaj działacze zapewniali natomiast, że nie czują się winni, i zapowiedzieli walkę o ochronę dobrego imienia. Kręcina stwierdził, że cała sprawa jest szantażem ze strony Kulikowskiego i że nie zamierza podawać się do dymisji.