"Adam Małysz to wspaniały doświadczony sportowiec. Jest otoczony świetnymi specjalistami. Ma super pilota - Rafała Martona. Myślę, że jest dobrze przygotowany do Rajdu Dakar" - mówi Krzysztof Jarmuż, który w latach 2009 i 2010 przejechał motocyklem Rajd Dakar. W tym roku w imprezie wystartuje aż 21 Polaków. Początek zmagań już 1 stycznia.

REKLAMA

Patryk Serwański: Jakie jest pańskie najwspanialsze wspomnienie związane z Rajdem Dakar?

Krzysztof Jarmuż: Dakar od dawna był moim marzeniem. Kojarzył mi się z ogromnymi pustymi przestrzeniami w Afryce. Z kolei w Argentynie zaskakuje ogromna liczba kibiców. Oni są fanatykami motosportu. Najmilej wspominam właśnie atmosferę i kibiców.

A czy w trakcie rajdu miał pan jakieś krytyczne, trudne momenty?

To jest po prostu bardzo trudny rajd. Wyobraźmy sobie, że codziennie przez dwa tygodnie jeździmy autostradą po 800 kilometrów. Można czuć się zmęczonym. A my pokonujemy podobny dystans po bezdrożach, po górach, po ciężkiej pustyni. Staramy się utrzymywać prędkość. Dakar nie męczy od razu, to zmęczenie narasta i to jest najtrudniejsze.

W tym roku w rajdzie zadebiutuje Adam Małysz. Co warto doradzić debiutantowi?

Nie chciałbym radzić Adamowi Małyszowi. To wspaniały, doświadczony sportowiec. Jest otoczony świetnymi specjalistami. Ma super pilota - Rafała Martona. Myślę, że jest dobrze przygotowany. W Dakarze ważne jest to, żeby od początku nie jechać bardzo szybko. Mam nadzieję, że za pierwszym razem Adam postara się jak najwięcej nauczyć, a w kolejnych latach, jeśli wystartuje, powalczy o dobre lokaty. Był już kiedyś taki narciarz Luc Alphand, który najpierw wygrał Puchar Świata w zjeździe, a potem udało mu się wygrać Dakar.

Nasze quady mają szanse na podium?

Łukasz Łaskawiec ma duże szanse na podium, choć o zwycięstwo będzie ciężko, bo faworytami są bracia Petronelli - oni zawsze jadą obok siebie, pomagają sobie, ale w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych. Myślę, że Łukasz będzie szybszy od Rafała Sonika.

Wiele osób jest zdania, że trasy w Ameryce Południowej są nawet ciekawsze niż te afrykańskie. Podziela pan tę opinię?

Różnorodność tras jest bardzo dużo, ale w Afryce też było podobnie - i piach i góry i kamieniste drogi. W Argentynie to wszystko jest bliżej cywilizacji, jest bezpieczniej. Startowałem w rajdach w Afryce, choć nie był to Dakar i muszę powiedzieć, że w Ameryce Południowej bardziej mi się podobało.

Będzie pan śledził tegoroczne zmagania?

Tak, oczywiście. Będę na bieżąco. Żyje tym, co dzieje się wokół rajdu. Mam nadzieję, że za rok wrócę do ścigania w Dakarze i cały czas zbieram informację o najbliższej edycji.

W tym roku w Rajdzie Dakar pojedzie aż 21 Polaków...

Jeśli przyjdzie wynik sportowy ludzie zaczną się interesować. Na podium szanse ma i Łukasz Łaskawiec i Jakub Przygoński. Jeśli im się uda, Dakar stanie się popularny. Podobnie było ze skokami. Przyszły sukcesy Adama Małysza i nagle mieliśmy kilka milionów ekspertów. Może z Rajdem Dakar będzie podobnie.

Do mety dojeżdża co roku mniej niż połowa uczestników. Najbardziej trzeba podobno uważać w pierwszych dniach rywalizacji...

Rajd Dakar jest wyjątkowy, bo na starcie stają i zawodowcy i amatorzy. Ci ostatni próbują dorównać najlepszym. W Dakarze można było ścigać się z Carlosem Sainzem i sprawdzić, ile dzieli nas od kierowców fabrycznych. W piłce nożnej amator nie może ot tak zagrać z Messim. Myślę, ze dużo osób odpada, bo na początku starają się jechać szybko, żeby spróbować pokonać tych najlepszych. To nie jest dobra taktyka.

Niektórzy mówią, że Dakar jest jak narkotyk. Brakuje panu tego narkotyku?

Oczywiście. Każdy, kto raz wystartował w Dakarze, chce wrócić, poczuć tę atmosferę na biwakach. To jest coś niesamowitego.

Wróci pan jeszcze na trasę Dakaru, na przykład na quadzie?

Bardzo chcę wrócić w 2013 roku. Na razie nie wiem, czy pojadę motocyklem czy quadem. Jeśli zdecyduję się na to drugie rozwiązanie, będą chciał walczyć o zwycięstwo, więc będę potrzebował świetnego sprzętu. Rozmowy trwają, konkretne decyzje powinny zapaść za mniej więcej pół roku.