"Jak najszybciej należy ten konkurs wyrzucić z pamięci. Znowu nam się przydarzyły takie zawody jak niedawno w Niżnym Tagile” – mówił po zawodach w Bischofshofen trener polskich skoczków, Łukasz Kruczek. „To bardzo niefajnie, bo wydawało się, że wszystko zmierza już w odpowiednim kierunku i znowu dołek. To jest denerwujące, bo nie możemy ustabilizować dobrej dyspozycji przez kilka konkursów, a właśnie na tym nam najbardziej zależy" - tłumaczył.

REKLAMA

Trener polskiej kadry z mieszanymi uczuciami opuścił Bischofshofen, gdzie zakończył się Turniej Czterech Skoczni. Na zakończenie cyklu z pięciu Polaków, którzy awansowali z kwalifikacji, w finałowej serii znalazł się tylko Stoch. Skoczek z Zębu we wtorek był 15., a w klasyfikacji całego cyklu 10. Od Turnieju Czterech Skoczni dwukrotny mistrz olimpijski rozpoczął także sezon. Wcześniej musiał poddać się operacji stawu skokowego.

Właśnie dlatego należy jego występ podsumować na plus. Wystartował niemal z marszu, a mimo wszystko cały czas kręcił się koło czołówki. Ostatni konkurs trochę utrudnia ocenę pozostałych zawodników - mówił o swoim podopiecznym Kruczek. Jeszcze przed wtorkową rywalizacją można było mówić o dobrym turnieju Piotrka Żyły, końcówce Dawida Kubackiego i Olka Zniszczoła. Jednym skokiem wszystko zniweczyli - ocenił ostro.

W pewnym sensie można powiedzieć, że Kamil wniósł do zespołu dobrego ducha. Drużyna jest kompletna, a on sam dobrze skakał. To też utwierdziło wszystkich w przekonaniu, że da się osiągać dalekie odległości - zauważył polski szkoleniowiec. We wtorek najbardziej zawiedziony był postawą Piotra Żyły, który uplasował się na 33. pozycji. Piotr cały czas pokazywał, że skacze w okolicach dziesiątki i te próby były naprawdę bardzo dobre. Natomiast we wtorek już próbna seria pokazała, że jakiś problem się pojawił, a konkursowa była kompletnie zepsuta. Kolejny raz nadział się na ten sam błąd. Cały czas widać, że musi się jeszcze uczyć - ocenił Kruczek.

Trener polskiej kadry wraz ze Stochem, Kubackim, Bartłomiejem Kłuskiem i Krzysztofem Biegunem udają się teraz do Szczyrku, by tam potrenować. Żyła i Zniszczoł jadą do Bad Mitterndorf, by wystartować na mamucim obiekcie Kulm.

My wracamy na mały obiekt, by przypomnieć sobie podstawy. To będzie dopasowanie wszystkiego pod kątem Wisły i Zakopanego - wyjaśnił Kruczek.