"Zwracam się z apelem do Jarosława Kaczyńskiego, by jako szef największej partii opozycyjnej skierował do Trybunału Stanu sprawę działania pana premiera Donalda Tuska" - oświadczył lider Nowej Prawicy Janusz Korwin-Mikke. Chodzi o słowa premiera, który powiedział, że jego zadaniem jest niedopuszczenie do zwycięstwa eurosceptyków.

REKLAMA

Szef władzy wykonawczej, który wtrąca się w wybory, powinien wylądować w więzieniu - stwierdził Korwin-Mikke. Jest to absolutnie niedopuszczalne, żeby władza wykonawcza wtrącała się w to, jak głosują obywatele, aby oceniała, co jest dobre, a co jest złe w wyborach - tłumaczył. Sugerował też, że ktoś mógł zlecić Tuskowi niedopuszczenie do zwycięstwa eurosceptyków. Czy to poszło z Berlina, z Brukseli czy z Paryża, ja chciałbym wiedzieć - pytał lider Nowej Prawicy.

Zdaniem Korwin-Mikkego, we wspólnym interesie partii opozycyjnych jest to, aby taka wypowiedź premiera została "należycie ukarana". W apelu przywołał art. 250 Kodeksu karnego, który stanowi, że "kto, przemocą, groźbą bezprawną lub przez nadużycie stosunku zależności, wywiera wpływ na sposób głosowania osoby uprawnionej (...) podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Lider Nowej Prawicy zapowiedział, że apel ws. postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu skieruje też do szefów innych partii.

Donald Tusk, zapytany w zeszłym tygodniu, czy obawia się dobrego wyniku eurosceptyków w zbliżających się eurowyborach, powiedział: Ja mam za zadanie - jako szef rządu i Platformy - by eurosceptycy nie wygrali, uważam, że to jest naprawdę poważne zagrożenie.

(mn)