W nowej pracy naukowcy twierdzą, że koronawirus został stworzony w laboratorium. Według nich kolec, którym SARS-CoV-2 "wczepia się" w ludzkie komórki posiada "pięć istotnych cech wskazujących na celową manipulację". Fragmenty raportu, który ma się dopiero ukazać, publikuje brytyjski tabloid "Daily Mail", ale ci sami naukowcy próbowali swoje wnioski upowszechnić już rok temu. Wtedy spotkali się z falą krytyki w świecie naukowym, a media opisywały ich tezy jako dziwaczne albo podejrzane. Teraz atmosfera wokół teorii o sztucznym pochodzeniu wirusa jest inna.

REKLAMA

Według trzech autorów z Norwegii i Wielkiej Brytanii sekwencja aminokwasów w wypustce, czy też kolcu koronawirusa, pozwala stwierdzić z całkowitą niemal pewnością, że pochodzący od nietoperzy patogen został zmieniony laboratoryjnie. Zmiany mają być efektem procedur typu gain-of-function, które mają w celach badawczych zwiększać zakaźność i zjadliwość wirusów. Jak piszą badacze, takie działania były przez lata prowadzone wspólnie przez wirusologów chińskich i amerykańskich, w tym w latach 2014-2017, kiedy Biały Dom zakazał używania procedur gain-of-function w amerykańskich laboratoriach. Autorzy przekonują też, że utrzymująca się w czasie zjadliwość wirusa wskazuje, że patogen nie ma pochodzenia naturalnego, bo te z czasem co prawda łatwiej się przenoszą, ale ich wywoływane przez nie skutki chorobowe stopniowo łagodnieją.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

20. Skąd się wziął ten wirus

Z publikowanego przez gazetę streszczenia pracy "Zrekonstruowana historyczna etiologia wypustki SARS-CoV-2" wynika, że oprócz dowodów mających wspierać powyższe tezy, zawiera ona opis przebiegu przypuszczalnych manipulacji oraz argumentację, która ma podważać tezę o naturalnym pochodzeniu wirusa.

Autorami pracy są brytyjski profesor onkologii i uznany badacz wirusa HIV Angus Dalgleish oraz dwóch wirusologów z Norwegii, w tym jeden z najbardziej utytułowanych w tym kraju, doktor Birger Sorensen. Ten ostatni jest szefem firmy farmaceutycznej Bionor oraz spółki Immunor, która próbuje wprowadzić do użycia nową szczepionkę przeciwko koronawirusowi nazwaną Biovacc-19. Według informacji prasowych, pozostali dwaj naukowcy, a więc profesor Dalgleish oraz drugi z norweskich badaczy, Andres Susrud, również posiadają udziały w tej firmie.

POSŁUCHAJ RÓWNIEŻ: Podcast Michała Zielińskiego "Wielkie pieniądze, wielki świat" >>>>

Ci sami badacze podobne wnioski próbowali propagować już rok temu. Jednak czołowe pisma naukowe odmawiały wówczas publikacji ich wniosków, zawartych w pracy, której głównym tematem były szczepionki. Ostatecznie naukowcy złagodzili wtedy tezy o sztucznym pochodzeniu SARS CoV-2, a ich pracę opublikowało ostatecznie w czerwcu 2020 roku pismo "QRB Discovery".

Brytyjska gazeta "The Telegraph" napisała wówczas, że wśród autorów był również główny naukowy doradca norweskiej armii John Fredrik Moxnes, ale potem wycofał swoje nazwisko.

Świat naukowy w większości zareagował bardzo nieprzychylnie nawet na te rozwodnione twierdzenia o możliwości laboratoryjnego pochodzenia koronawirusa. Uznani badacze zarzucali autorom "nienaukowe podejście" i "myślenie magiczne". Pracę skomentował z przychylnością emerytowany szef MI6 Richard Dearlove, ale został ostro skrytykowany jako "źródło fake newsów".

Do niedawna takie zdecydowane odrzucanie hipotez o sztucznym pochodzeniu przyczyny pandemii dominowało w świecie naukowym, politycznym i medialnym. Prestiżowe czasopismo "The Lancet" opublikowało nawet list 27 autorytetów naukowych, którzy "zdecydowanie potępiali teorie spiskowe, sugerujące, że Covid-19 nie ma pochodzenia naturalnego". Podobne stanowisko zajęły główne media, w tym internetowe, które usuwały wpisy z tego typu sugestiami albo oznaczały je jako fake.

Kilku naukowców podpisanych pod listem z "Lancetu" później się jednak wycofało, a ostatnio amerykańscy politycy i media zmieniają front w tej sprawie. W ostatnich dniach Facebook przyznał, że przestał usuwać wpisy o możliwości sztucznego pochodzenia wirusa.

Autorzy pracy "Zrekonstruowana historyczna etiologia wypustki SARS-CoV-2" domagają się, by ewentualni krytycy odwoływali się do argumentów naukowych. Ich zdaniem to na zwolennikach teorii o naturalnym pochodzeniu wirusa spoczywa powinność podważenia ich rozumowania.