"Ten projekt jest zasadniczo niezgodny z konstytucją (…) Trudno byłoby uczestnictwo w takim procesie traktować jako działanie prodemokratyczne, mające na celu sprzyjanie ustrojowi demokratycznemu w państwie" - tak konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski ocenia w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Michalskim najnowszy projekt ustawy autorstwa PiS, który ma wprowadzić wybory kopertowe. Oprócz powszechnego głosowania korespondencyjnego projekt ma umożliwić przesunięcie głosowania o tydzień: z 10 na 17 maja 2020 roku.

REKLAMA

Prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, w długim wywodzie, krok po kroku, wyjaśnia, dlaczego głosowanie proponowane przez Prawo i Sprawiedliwość nie ma nic wspólnego ze znanymi nam wyborami, które zostały opisane w konstytucji i Kodeksie wyborczym. Poniżej przedstawiamy jego argumentację.

Łamie zasadę rzetelności wyborów

Przedstawiony projekt narusza zasadę rzetelności wyborów, zasadę ochrony zaufania obywatela do państwa i prawa - w szczególności chodzi o art. 2 konstytucji i preambułę do niej. W tym przypadku mamy do czynienia z wprowadzeniem rozwiązania, które charakteryzuje się tym, że władze publiczne nie będą w stanie zagwarantować, że pakiet wyborczy dotrze do wyborcy na czas i zostanie mu doręczony, że karta do głosowania zostanie osobiście wypełniona przez wyborcę, że z jej treścią nie zapoznają się czynniki zewnętrzne. Nie ma też tutaj gwarancji, że wola wyborcy będzie odzwierciedlona w wyniku wyborów.

Łamie zasadę tajności wyborów i tradycyjne pojęcie głosowania

Projekt nie daje też gwarancji tajności głosowania, a to bardzo istotna dla procedury wyborczej kwestia. Wobec tego można powiedzieć, że mamy do czynienia z rozwiązaniem, które nazwę "wybory" rozciąga na procedurę odległą od tego, czym są wybory jako proces opisany w konstytucji. Mamy do czynienia z głosowaniem, które odbywa się poza lokalem wyborczym, a w tradycji polskiej utrwalonej w zastanym pojęciu "głosowanie" to jest zasadniczo głosowanie w lokalu wyborczym. W małym fragmencie, dotyczącym wyborców niepełnosprawnych, dopuszczano dotąd możliwość głosowania poza lokalem wyborczym, ale jeżeli - jak stanowią projektowane przepisy - głosowanie ma się odbywać zasadniczo poza lokalem wyborczym, to znaczy, że nie mamy do czynienia ze zjawiskiem opisanym w art. 127 ust. 1 konstytucji, który stanowi, że prezydent jest wybierany w głosowaniu. Tutaj nie ma głosowania w tradycyjnym znaczeniu tego pojęcia.

Łamie zasadę jednodniowego głosowania w wyborach prezydenckich

W przedstawionym projekcie mamy również sprzeczność z art. 128 ust. 2 konstytucji, ponieważ wybory prezydenckie mają się odbywać w jednym dniu. Tu mamy do czynienia z sytuacją, w której wybory będą się odbywały przed dniem wyborów. Poprzednio, wyjątkowo, dopuszczono taką możliwość w odniesieniu do wyborców niepełnosprawnych, ale jako wyjątek. Tutaj mamy przewidzianą regułę, która zakłada, że wybory odbywają się nie tak, jak stanowi konstytucja: w konkretnym jednym dniu.

Niby-wybory, orwellizacja języka prawnego

Jest jeszcze rzecz zupełnie fundamentalna: naruszenie art. 2 konstytucji, tzn. istotna zmiana prawa wyborczego dokonana w trakcie rozpoczętej już procedury wyborczej. W myśl tego artykułu istotna zmiana może być dokonana najpóźniej na 6 miesięcy przed pierwszą czynnością wyborczą. Art. 19 złożonego projektu mówi natomiast, że do tych wyborów nie stosuje się art. 289 Kodeksu wyborczego w zakresie terminów. A jest tam powiedziane, że wybory zarządza marszałek Sejmu nie wcześniej niż na 7 miesięcy i nie później niż na 6 miesięcy przed upływem kadencji urzędującego prezydenta.

Ustawodawca może to sobie zmienić, ale jak to sobie zmieni, to tym bardziej nie będą to wybory, o których mówi konstytucja, tylko jakiś inny proces, w konstytucji nieprzewidziany i z konstytucją niemający związku rzeczywistego, tylko związek pozorny. Wynika to z orwellizacji naszego języka prawnego, mianowicie z używania pojęć w znaczeniu, którym jednak nadana treść zaprzecza, wprowadzając tym samym w błąd tego, kto zapoznaje się z tekstem prawnym. Ten projekt jest z tego powodu zasadniczo z konstytucją niezgodny.

Zakazana zmiana kalendarza wyborczego

Mamy tutaj zmianę kalendarza wyborczego, a nie można zmieniać go w trakcie trwającej procedury wyborczej. Konstytucja stanowi w art. 128, że wybory zarządza marszałek Sejmu i wyznacza datę tych wyborów. Moment, kiedy zarządzenie ma zostać wydane - a ma ono formę postanowienia, jest konstytucyjnie zdefiniowany. Nie można tego postanowienia zmieniać w trakcie realizacji tego postanowienia. Nie można zmieniać reguł gry w trakcie gry.

Ograniczanie praw politycznych obywateli

W tym przypadku mamy do czynienia z bardzo istotnym rozwiązaniem, które ogranicza prawa polityczne obywateli, w szczególności prawa wyborcze, ponieważ przeprowadzenie procedury zasadniczo niezgodnej z konstytucją pozbawia obywateli prawa do rzetelnych wyborów. To prawo wynika z konstytucji, ale także z prawa międzynarodowego, według którego obywatele mają prawo do uczestniczenia w okresowo przeprowadzanych rzetelnych wyborach. Wybory opisane w złożonym projekcie nie są wyborami rzetelnymi.

"Wybory" niezgodne z wymogami europejskimi

Głosowanie korespondencyjne w innych krajach Unii Europejskiej jest stosowane, ale w niewielkim zakresie, nie w skali całego terytorium i nie jako jedyna dopuszczona forma głosowania. No i w dodatku w Unii Europejskiej obowiązują standardy państwa demokratycznego związane z zachowaniem odpowiedniego okresu dostosowawczego, odpowiedniego okresu vacatio legis. Ten okres jest u nas dekodowany z art. 2 konstytucji, ale Trybunał Konstytucyjny zdefiniował go właśnie na zasadach europejskich, ustalonych w opiniach Komisji Weneckiej, która działa jako ciało eksperckie pod auspicjami Rady Europy. Mamy do czynienia z pewnym modelem wyborów, który w Europie jest przyjęty. Ten projekt ustawy z tymi wymogami jest niezgodny.

Czy wziąć udział w takich wyborach?

To nie jest głosowanie, o którym mówi konstytucja. To jest głosowanie, które ma w sposób przemyślany zniweczyć prawo do głosowania. Z tego względu trudno byłoby uczestnictwo w takim procesie traktować jako działanie prodemokratyczne, mające na celu sprzyjanie ustrojowi demokratycznemu w państwie.