Zakończyła się czterotygodniowa obserwacja sądowo-psychiatryczna Ryszarda C., który w łódzkiej siedzibie PiS zastrzelił Marka Rosiaka i ranił nożem drugiego pracownika. Opinia biegłych dot. poczytalności podejrzanego ma być znana w ciągu kilkunastu dni.

REKLAMA

Ryszard C. rano opuścił oddział psychiatryczny szpitala więziennego, gdzie przebywał od 10 grudnia. Został przewieziony ponownie do Aresztu Śledczego w Piotrkowie Trybunalskim.

O obserwacji psychiatrycznej 63-letniego Ryszarda C. zdecydował pod koniec listopada Sąd Okręgowy w Łodzi na wniosek łódzkiej prokuratury. Śledczy uznali, że jest ona konieczna, bowiem biegli psychiatrzy i psycholog, po jednorazowym badaniu, nie byli w stanie ocenić, czy mężczyzna był poczytalny w chwili zbrodni.

Podejrzany osadzony został w monitorowanej 24 godziny na dobę, jednoosobowej celi. Był ściśle nadzorowany, bowiem ma kategorię "N", czyli szczególnie niebezpiecznego. W trakcie obserwacji poddany został specjalistycznym badaniom.

Biegli uznali, że nie ma potrzeby przedłużania obserwacji, bowiem cztery tygodnie - ich zdaniem - były wystarczające do poddania Ryszarda C. badaniom sądowo-psychiatrycznym.

W łódzkim sądzie jest już wniosek prokuratury o przedłużenie do 30 kwietnia aresztu dla Ryszarda C.; obecny okres aresztowania upływa 19 stycznia. Do 30 kwietnia przedłużone zostało także śledztwo w sprawie zbrodni w łódzkiej siedzibie PiS.

Według prokuratury większość materiału dowodowego w tej sprawie została już zgromadzona. Śledczy mają już zeznania świadków i wyniki większości zleconych ekspertyz kryminalistycznych, m.in. informatycznej laptopa Ryszarda C., balistycznej, daktyloskopijnych, pisma ręcznego czy badania telefonu komórkowego podejrzanego.

Materiał dowodowy - zdaniem prokuratury - wymaga jednak jeszcze nieznacznego uzupełnienia przede wszystkim o wyniki badań sądowo-psychiatrycznych dotyczących poczytalności podejrzanego, końcową ocenę obrażeń doznanych przez pokrzywdzonego, który przeżył, oraz badania zabezpieczonego monitoringu. To ostatnie ma służyć ustaleniu, gdzie Ryszard C. bywał przed zabójstwem. Jest to głównie monitoring miejski z Łodzi i Warszawy, hoteli, czy miejsc, gdzie wypłacał pieniądze z bankomatów.

Z ustaleń śledztwa wynika, że w chwili popełnienia zbrodni Ryszard C. był trzeźwy i nie był pod wpływem środków odurzających. Dotychczasowe ustalenia nie wskazują, że współdziałał z innymi osobami. Łódzka prokuratura nadal bada, gdzie Ryszard C. przebywał po wymeldowaniu się z Częstochowy, a przed zabójstwem w Łodzi. Wiadomo, że był m.in. w Łodzi, w Warszawie, w okolicach tych miast i Częstochowy.

Śledczy nadal nie ujawniają, czy mężczyzna był - poza łódzkim biurem PiS - w innych biurach poselskich, czy siedzibach partii. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że przed zabójstwem mógł być dwukrotnie w łódzkiej siedzibie PiS. Prokuratorzy nadal nie chcą mówić o stanie zdrowia podejrzanego i odnieść się do informacji o jego rzekomej chorobie nowotworowej. Ryszard C. sam miał mówić podczas przesłuchania przez policjantów, że jest chory na raka.

Ryszard C. wtargnął do łódzkiej siedziby PiS 19 października ub. roku. Zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".

Po zatrzymaniu Ryszard C. usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Zdaniem śledczych motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. Podejrzany przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Został aresztowany na trzy miesiące. Za te zbrodnie grozi mu dożywocie. Kilka tygodni później w areszcie śledczym prokurator przedstawił mu dodatkowy zarzut posiadania broni palnej oraz amunicji bez wymaganego zezwolenia. Za to grozi mu do ośmiu lat więzienia.