Ferment w obozie rządzącym po poniedziałkowym wystąpieniu Radosława Sikorskiego. Ani prezydent, ani premier, nie znali szczegółów berlińskiego wystąpienia szefa MSZ - ustalił Konrad Piasecki. Donald Tusk i Bronisław Komorowski rozmawiali o tym wczoraj wieczorem.

REKLAMA

Sikorski na pewno nie usłyszy od prezydenta i premiera braw. Bronisław Komorowski już zresztą zaznaczył, że podobne debaty minister powinien rozpoczynać w kraju, a nie na uchodźstwie.

Według informacji naszego reportera, treść wystąpienia szefa polskiej dyplomacji była dla premiera i prezydenta sporym zaskoczeniem. Sikorski co prawda przekonuje, że "wszystkie ważne ośrodki dostały tekst jego przemówienia wcześniej", ale - jak mówi nasz reporter - to oznaczało w praktyce, że tekst przemówienia dotarł do Kancelarii Premiera parę godzin przed wygłoszeniem i mało kto go przeczytał. Z kolei w Kancelarii Prezydenta wciąż poszukuje się korespondencji z MSZ.

Wczoraj późnym wieczorem Komorowski i Tusk rozmawiali telefonicznie o wystąpieniu Sikorskiego i nie była to dla ministra dobrze rokująca rozmowa. Za swe słowa szef MSZ raczej nie zapłaci stanowiskiem, bo to byłaby prestiżowa porażka dla wszystkich rządzących. Premier przekaże mu zapewne, że podobne sytuacje nie mogą powtarzać się w przyszłości.