Dramatyczny zapis ostatnich minut lotu Airbusa A320 linii Germanwings. Jak wynika z odczytu nagrań z czarnej skrzynki kapitan samolotu, próbując dostać się do kokpitu krzyczał do drugiego pilota, Andreasa Lubitza: „Otwórz te cholerne drzwi”. Zapis opublikował dzisiejszy „Bild”.

REKLAMA

Transkrypcja zaczyna się od przeprosin kapitana lotu za opóźnienie wylotu airbusa. Patrick Sondheimer zapewniał pasażerów, że w ciągu lotu do Düsseldorfu 26-minutowe opóźnienie zostanie nadrobione. Przez następne 20 minut kapitan rozmawia z Andreasem Lubitzem. Drugi pilot zapewnia Sondheimera, że kapitan może w każdej chwili skorzystać z toalety, a on w tym czasie przejmie stery.

Na wysokości 11 tys. 600 km kapitan mówi Lubitzowi, by to przygotował się do lądowania w Düsseldorfie. Odpowiedzi drugiego pilota są lakoniczne: „miejmy nadzieję”, „zobaczymy”.

Po kolejnych dwóch minutach kapitan mówi do Lubitza, że może przejąć stery i wychodzi do toalety.

Na taśmie słychać dźwięk odsuwanego fotela i zamykające się drzwi.

Ostatni dźwięk na taśmie - krzyki pasażerów

O godz. 10:29 radar rejestruje obniżanie wysokości. W ciągu minuty maszyna obniża lot o blisko 100 metrów. W ciągu kolejnej minuty samolot obniża wysokość o prawie 600 metrów. O 10:32 kontrolerzy lotu usiłują skontaktować się z pilotami, jednak bez powodzenia. W samolocie słychać automatyczny sygnał alarmowy "sink rate".

Wkrótce potem słychać głośne uderzenie, tak jakby ktoś usiłował wyłamać drzwi do kokpitu. Słychać głos kapitana: "Na Boga, otwórz drzwi". O 10:38 słychać "głośne metaliczne uderzenia". 90 sekund później włącza się sygnał "terrain - pull up - pull up". Samolot jest w tym momencie około 5 km nad ziemią. Słychać okrzyk kapitana: "Otwórz te cholerne drzwi".

W kabinie słychać tylko oddech drugiego pilota, który nie odzywa się.

O 10:40 samolot zawadza prawym skrzydłem o górę. Ostatnim dźwiękiem utrwalonym na taśmie rejestratora są krzyki pasażerów.

Stewardessa: Lubitz zapowiadał, że zrobi coś, co "zmieni cały system"

W sobotę niemiecki dziennik "Bild" opublikował nowe, szokujące informacje ws. Andreasa Lubitza. Jak twierdzi była przyjaciółka pilota, Lubitz zapowiadał, że zrobi coś, przez co jego nazwisko będzie znane na całym świecie. Skarżył się również, że nigdy nie zostanie kapitanem, bo cierpi na dolegliwości psychiczne.

26-letnia stewardessa, cytowana przez "Bilda", twierdzi, że młody pilot miał też tzw. czarne myśli. Zapowiadał, że zrobi coś, co "zmieni cały system". Nawiązywał w rozmowach do katastrof lotniczych. W czasie dyskusji często krzyczał. Nocami budził się przerażony, krzycząc: "spadamy!".

Już wcześniej pojawiły się informacje, że Lubitz od dłuższego czasu leczył się u neurologa i psychiatry z Nadrenii. Z powodu depresji miał być kilkukrotnie leczony w klinice w Duesseldorfie.

Pojawił się także drugi wątek, dotyczący zawodu miłosnego Lubitza - mężczyzna miał przeżyć poważny kryzys w relacjach z przyjaciółką.

28-letni Andreas Lubitz nie był doświadczonym pilotem. Ukończył kurs pilotażu w szkole Lufthansy w Bremie. W firmie pracował półtora roku, od września 2013. Miał 630 wylatanych godzin, z czego tylko 100 na airbusie.

W 2013 roku Lubitz został wyróżniony przez Federalną Administrację ds. Lotnictwa za swoje niezwykłe zdolności w pilotowaniu samolotów.

Był fanatykiem fitnessu, codziennie rano i wieczorem biegał, często można go było spotkać, jak wracał ze sklepów sportowych z torbami pełnymi odżywek dla sportowców – relacjonował znajomy pilota.

W katastrofie Airbusa A320 zginęło 150 osób.

(mpw)