"Po tym, co zrobili z Brazylią, Niemcy będą faworytami finału MŚ, ale z Argentyną tak łatwo im nie pójdzie. To będzie bardzo trudne spotkanie - myślę, że również dla Niemców. Podejrzewam, że woleliby grać z Holandią" - mówi reporterowi RMF FM Kubie Kałudze były reprezentant Polski Andrzej Juskowiak. Mecz o trzecie miejsce nazywa bezsensownym, ale równocześnie podkreśla, że może się okazać ciekawszy niż finał. "Kiedy nie ma już tak wielkiej presji, można pokazać umiejętności" - wyjaśnia. Zdradza też, który zawodnik zrobił na nim w czasie mundialu wielkie wrażenie.

REKLAMA

Zobacz również:

Kuba Kaługa: Niemcy strzelą jeszcze jakąś bramkę w tym mundialu czy wyczerpali już limit?

Andrzej Juskowiak: Niemcy starają się strzelać bramki w każdym meczu. Taki styl mają już od kilku lat: grają ofensywnie, czasami cierpi na tym defensywa, ale ta siła uderzeniowa jest mocna. W meczu z Brazylią pokazali, że jeżeli przeciwnik jest w danym dniu źle dysponowany, to potrafią to bezlitośnie wykorzystać.

Widzi pan w ich grze jakieś mankamenty? Poza osłabieniem momentami obrony.

Przed mistrzostwami świata miałem wątpliwości co do ich linii obrony - że mogą mieć tu problemy. Natomiast tak jak powiedziałem: starają się grać ofensywnie i strzelać bramki w każdym meczu i - obojętnie, z kim grają - przesunąć linię obrony bardzo wysoko, żeby nie dopuścić przeciwnika pod własne pole karne. Daleko od własnej bramki gra wtedy Michael Neuer, który zrobił olbrzymi postęp, sprawdza się znakomicie jako ten stary "libero", zdąża do wszystkich piłek, najczęściej w tę futbolówkę trafia, nie myli się. To też jest gwarant, że Niemcy łatwo bramki nie stracą. W tej chwili wyglądają bardzo stabilnie, solidnie, wszystko tutaj jest przemyślane, wypracowane, taktyka jest dobrana pod zawodników.

Będą faworytem w finałowym meczu z Argentyną?

Po tym, co zrobili z Brazylią, oczywiście tak, ale z Argentyną na pewno tak łatwo nie będzie. Argentyna doskonale broni dostępu do własnej bramki - jako monolit, jako cały zespół. Oczywiście Leo Messi ma swoje zadania, właściwie nie potrzebuje brać udziału w grze obronnej, natomiast wiele oczekuje się od niego w ofensywie.

To będzie bardzo trudne spotkanie - myślę, że niełatwe i dla Niemców. Podejrzewam, że woleliby grać z Holandią.

Zostańmy jeszcze na chwilę przy Messim. Czy on może poprowadzić Argentynę do mistrzostwa? Mówiło się zawsze, że on w reprezentacji wypada słabiej niż w klubie.

Na miejscu reprezentacji Niemiec obawiałbym się Messiego, bo szczerze mówiąc gra średnie jak na swoje umiejętności mistrzostwa i może się okazać, że właśnie w finale błyśnie, że pokaże się z najlepszej strony. Wielu twierdzi, że era Messiego już minęła, że coraz trudniej jest mu przedryblować dwóch, trzech, czterech zawodników i zdobyć bramkę. Ale na tych mistrzostwach pokazał, że kiedy ma trochę miejsca, kiedy przeciwnik trochę go zlekceważy, troszeczkę za daleko stoi, to potrafi fantastycznie uderzyć zza pola karnego - i Niemcy będą musieli wymyślić jakiś sposób, żeby tego genialnego zawodnika zatrzymać i trzymać go gdzieś daleko od własnego pola karnego. Udawało im się to już kiedyś, więc sądzę, że wymyślą jakiś skuteczny sposób.

Mecz o trzecie miejsce. Trener Holendrów powiedział już, że nie ma sensu tego meczu rozgrywać. Również Brazylijczycy mówili raczej, że mierzą w złoto, a muszą grać o trzecie miejsce. To będzie dobre widowisko czy raczej obie drużyny ten mecz po prostu odbębnią?

Dla mnie to rzeczywiście mecz bez sensu, można by było przyznać jednakowe medale dwóm drużynom. Kiedy odpada się w półfinale, to rozczarowanie jest tak wielkie, że trudno zmotywować zawodników do gry na wysokim poziomie o trzecie miejsce. Prawdopodobnie będzie to taki trochę sparingowy mecz. Podejrzewam, że Brazylijczycy, mocno upokorzeni w meczu z Niemcami, będą chcieli się pokazać, walczyć do końca, natomiast podejście Holendrów już słyszeliśmy - mogą potraktować to spotkanie jak mecz, który dla nich jest kompletnie bez znaczenia.

Obejrzy go pan mimo wszystko?

Oczywiście, bo podoba mi się poziom mistrzostw świata. Jest wysoki, są niespodzianki, są mecze, w których dużo się dzieje, w których gra się ofensywnie - i podejrzewam, że to spotkanie o trzecie miejsce może być z punktu widzenia kibica dużo ciekawsze niż finał, bo stawka będzie inna. W meczach grupowych, kiedy drużyny miały w zanadrzu jeszcze jedno czy drugie spotkanie, fantazja brała górę i przyjemnie się to oglądało. Dużo się działo, wiele pięknych bramek, indywidualnych akcji. W małym finale, kiedy nie ma już tak wielkiej presji, te umiejętności będzie można pokazać.

Wspomniał pan, że mundial się panu podobał, a czy któryś zawodnik zaskoczył pana szczególnie, pokazała się jakaś indywidualność?

James Rodriguez. Ja zwracam uwagę przede wszystkim na napastników, a ten chłopak strzelał przepiękne bramki. W miejscu, gdzie było 3-4 przeciwników, potrafił tę piłkę bardzo szybko przyjąć, obrócić się z nią i uderzyć na bramkę. Fenomenalne bramki, rzadkiej urody, bo na mistrzostwach Europy czy świata obrońcy są doskonale przygotowani do tego, by zablokować i każdy strzał, i praktycznie każdego zawodnika. A jemu się udawało - choć w zasadzie nie "udawało", bo to było wypracowane, on wiedział, co chce zrobić. Mimo młodego wieku zrobił na mnie olbrzymie wrażenie.

Rodriguez będzie królem strzelców czy np. Thomas Mueller da radę strzelić jeszcze dwie bramki i go wyprzedzić? A może Messi zdobędzie jeszcze trzy gole?

Chyba będzie ciężko zdobyć w finale kilka bramek. Myślę, że Rodriguez jednak zostanie królem strzelców.

Mueller może oczywiście zdobyć bramkę w finale. To jest piłkarz, który zawsze jest dobrze ustawiony w polu karnym, a jak nie jest dobrze ustawiony, to będzie tak długo szukał sobie miejsca, że do piłki dopadnie jako pierwszy. Poza tym widać, że jest dobrze przygotowany motorycznie do tego turnieju. Z drugiej strony nie podejrzewam, by Joachim Loew układał taktykę pod to, żeby Thomas Mueller został królem strzelców. To jest dla nich prawdopodobnie drugorzędna sprawa. Oczywiście dla każdego piłkarza jest to olbrzymie wyróżnienie, zaszczyt, ale w finałach jednak niewiele się dzieje, jeśli chodzi o wyniki - tutaj jedna bramka może zadecydować o tym, że któraś z drużyn wygra.

Czy te mistrzostwa są jakimś przełomem - zwłaszcza jeżeli chodzi o układ sił na Starym Kontynencie? Mam na myśli reprezentacje Włoch, Hiszpanii - ci starsi piłkarze będą pewnie powoli kończyć kariery - czy tam uda się szybko zbudować nowe drużyny?

Na pewno w niektórych przypadkach przyśpieszy proces odmładzania reprezentacji, ale z drugiej strony nie przekreślałbym tak od razu niektórych starszych piłkarzy, bo w Brazylii panowały jednak specyficzne warunki atmosferyczne. Wielu piłkarzy, mających już 30 lat, po trudnych sezonach w Europie, miało grać tam jeszcze na bardzo wysokim poziomie i po prostu nie wytrzymali tego pod względem motorycznym. To jednak nie znaczy, że na mistrzostwach Europy we Francji może ich już zabraknąć - bo nagle okaże się, że tych następców aż tylu nie ma.

Na pewno trochę łatwiej będą mieć trenerzy, będzie większe przyzwolenie na zmianę generacyjną. Ale to zaplecze musi być dobrze przygotowane. Jeżeli chce się wygrywać turnieje: mistrzostwa Europy czy świata, to oczywiście młodzi zawodnicy są mile widziani, ale muszą być przygotowani, muszą wnieść jakość. Żaden trener nie będzie ryzykował wprowadzenia siedmiu, ośmiu nowych, młodych zawodników po to tylko, żeby pokazać: "okej, robimy zmianę, to, co było wcześniej, trzeba zakończyć". Jakość jest dla każdego trenera reprezentacji najważniejsza.

Ciekawy jestem, jak to się potoczy, bo każdy kraj ma trochę inną specyfikę. Hiszpanie - oczywiście olbrzymie rozczarowanie tych mistrzostw świata, ale może dla nich skończył się już pewien etap - tyle już wygrali, że może nastąpiło wypalenie. Teraz nie mają już wielkich trofeów do zdobycia. I rzeczywiście trzeba najpierw zrobić wymianę kilku starszych zawodników i to przyniesie efekt - akurat w przypadku Hiszpanii to jest do zrobienia, bo zaplecze jest bardzo bogate.

Wróćmy jeszcze na koniec do Niemców, z którymi Polacy będą musieli zmierzyć się w październiku w eliminacjach Euro 2016. Można mówić o jakichkolwiek szansach biało-czerwonych przy tym poziomie, który Niemcy teraz prezentują?

Być może Argentyna pokaże, że można z Niemcami wygrać? Oni są w tej chwili chyba na najlepszym etapie rozwoju: wielu utalentowanych zawodników osiągnęło swój optymalny poziom, kilku tych doświadczonych - jak Philipp Lahm - prezentuje się doskonale. Niemcy zbudowali tutaj bardzo dobrze pracującą machinę. Ale są już też kolejni młodzi zawodnicy, którzy są już nieźle przygotowani, grają regularnie w klubach Bundesligi i - co ważne - są najczęściej wyróżniającymi się zawodnikami.

Jeśli chodzi o Polaków, to szansę ma się w każdym meczu - trzeba tylko odpowiednio do tego podejść, dobrze rozpracować rywala, bo może się okazać, że mają akurat jakiś słabszy punkt, mogą nastąpić kontuzje - kilka czynników może nam tutaj pomóc. Oczywiście, jeżeli Niemcy zagrają tak jak w meczu z Brazylią, to my możemy wznieść się na swój najwyższy poziom i to może nie wystarczyć.

(edbie)