12 grudnia Brytyjczycy pójdą do urn w wyborach do Izby Gmin. Czwartkowe przedterminowe wybory mają przełamać pat związany z trwającym od 3,5 roku procesem wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Ostatni dzień kampanii wyborczej to finisz w hollywoodzkim stylu. Rządzący konserwatyści kończą kampanię pastiszem filmu "To Właśnie Miłość". Nie milkną jednak echa po publikacji zdjęcia, które – jak twierdzą niektóre gazety – może wpłynąć na wynik wyborów.

REKLAMA

Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson za pomocą klasyka komedii romantycznej, filmu “To właśnie miłość", próbuje rozgrzać serca wyborców. W klipie wyborczym wykorzystuje jedną z najbardziej rozpoznawalnych i wzruszających scen filmu, kiedy to Mark wyznaje miłość Juliet, żonie najlepszego przyjaciela.

Boris Johnson zjawia się przed drzwiami anonimowego wyborcy. Puka, a kiedy otwiera kobieta, nie wypowiadając ani słowa pokazuje serię kart, które proszą o oddanie głosu na konserwatystów. W przeciwnym razie - jak podkreśla - nie uda mu się zrealizować brexitu.

Brexit, actually. pic.twitter.com/4ryuh19c75

BorisJohnsonDecember 9, 2019

Chory chłopiec na podłodze szpitalnego korytarza

W prasie nie cichną jednak echa zdjęcia, które może przesądzić o wynikach czwartkowych wyborów. Chodzi o zdjęcie chorego chłopca podłączonego do kroplówki i leżącego, z powodu braku wolnych łóżek, na podłodze szpitalnego korytarza w Leeds.

Four-year-old Jack Williment-Barr was photographed lying on a pile of coats and breathing through an oxygen mask at Leeds General Infirmary. https://t.co/9SwCARAvSr

BBCLookNorthDecember 9, 2019

Historię chłopca opisał popierający opozycyjną Partię Pracy tabloid "Daily Mirror". Według gazety, 4-letni Jack trafił do szpitala z podejrzeniem zapalenia płuc i najpierw został położony do łóżka. Później musiał je zwolnić i leżał na podłodze na rozłożonych przez jego matkę poduszkach.

O tę sprawę zapytał prowadzącego kampanię wyborczą Johnsona reporter stacji ITV, podsuwając mu przed oczy swój telefon ze zdjęciem chłopca.

Tried to show @BorisJohnson the picture of Jack Williment-Barr. The 4-year-old with suspected pneumonia forced to lie on a pile of coats on the floor of a Leeds hospital.The PM grabbed my phone and put it in his pocket: @itvcalendar | #GE19 pic.twitter.com/hv9mk4xrNJ

joepikeDecember 9, 2019

Szef rządu omijał wzrokiem telefon i unikał mówienia o tej konkretnej sprawie, w zamian powtarzając zapowiedzi inwestycji w publiczną służbę zdrowia HNS, aż w końcu wziął telefon i schował go do własnej kieszeni.

Po dłuższej chwili oddał telefon, zaś odnosząc się do historii Jacka powiedział: To straszne, straszne zdjęcie i oczywiście przepraszam rodzinę i wszystkich, którzy mają złe doświadczenia z NHS, ale to, co robimy jest wspieraniem NHS. Ogólnie sądzę, że pacjenci mają znacznie, znacznie lepsze doświadczenia niż to biedne dziecko.

Nie zmieniło to jednak fatalnego wrażenia, jakie wywołał premier, unikając trudnego dla niego tematu. Oczywiście od razu sprawę podchwyciła opozycja, mówiąc, iż ta historia świadczy o kompletnym braku empatii Johnsona i o kryzysie w służbie zdrowia.

Rządząca Partia Konserwatywna ma w sondażach przewagę ok. 10 punktów proc. nad Partią Pracy, ale sprawa niedofinansowania służby zdrowia i wydłużających się kolejek do lekarzy jest jej najsłabszym punktem. A jest to, obok wyjścia z Unii Europejskiej, drugi najważniejszy temat w kampanii wyborczej.